...wiec kochane moje dziewczęta tak jak obiecałam napiszę wam troszkę o porodzie.... W poniedziałek z rana na 9.00 pojechalismy z moim B do kliniki gdzie miałam sie zgłosić na indukcję czyli tak zwane wywołanie ).O 10.00 podłaczyli mi kroplówkę i od razu ktg ktore juz pokazywało lekkie skurcze ,póżniej sie one oczywiście nasiliły ale były prawie bezbolesne..... leżałam pod kroplówką do 15 i nic wiecej sie nie działo,zero rozwarcia szyjka twarda.....mój lekarz stwierdził że jak samoistnie w nocy nic sie nie zacznie dziać to na drugi dzień o 9.00 powtórzymy indukcję...te noc strasznie źle spalam co chwile przychodziły pielegniarki i podłączały mi ktg a poza tym chyba byłam tym wszystkim zestresowana...no i oczywiscie dalej nic sie nie działo... we wtorek znowu od 9.oo leżałam pod kroplówką....boże jak dobrze że był ze mną mój B bo bym chyba tam sama zwariowała.....ta druga kroplówka także nic nie zdziałała niestety... o 13.30 ostatni raz zbadał mnie lekarz i dalej nic szyjka twarda zero rozwarcia.....no i zaproponowano cesarskie ciecie,zgodziłam sie ..bo tej trzeciej indukcji chyba bym nie przeżyła(chodzi mi tu głównie o to w jakim byłam cały czas stresie) ...o 14.00 byłam już na sali operacyjnej dostałam znieczulenie od pasa w dół i po 10 minutach widziałam już naszą Pole niestety nie położyli mi jej na brzuszku ale zanieśli do pomieszczenia gdzie była pani doktor ze szczesliwym tatusiem ktory dumnie odciął reszte zostawionej przez lekarza pępowiny, za chwile pielegniarka mi ją przyniosła i jedną reką mogłam przytulić i wycałować skarbusia Pola urodziła sie zdrowiutka dostala 10 pkt....ważyła 3500kg i miała 57cm ....łzy szczęścia mi popłynęły jak ją zobaczyłam niesamowite uczucie........ po 20 minutach byłam już pozszywana i leżałyśmy razem z Polą zaraz przyszła pielęgniarka noworodkowa do nas i pomogła mi ją przystawić do piersi.......cudne uczucie .... ....no nie czułam jeszcze 5 godzin po zabiegu miałam podłaczony cewnik ale wyjęto mi go na wieczór i na drugi dzien już sama chodziłam fakt pierwsza noc po cięciu była niestety z bólem ale zastrzyki robiły swoje,na drugi dzień nie bralam już srodka przeciwbólowego i blizna tez bedzie malutka nawet sie nie spodziewałam ze az tak mała i co najwazniejsza w miejscu nie widocznym ..... pobyt w klinice wspominam bardzo miło opieka super podejscie do pacjentek i do dzieciatek... wyszłysmy do domku już po dwóch dobach od porodu czyli po 15.00 we czwartek.... ...i juz jesteśmy wszyscy razem .....NARESZCIE :)
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 12 z 12.
malutka jest super;-))
szkoda ze weszlam dopiero teraz niestety troche mnie nie bylo, ale widze ze sie doczekalas i juz w pelni szczesliwa jestes;-) pozdrawiam was cieplutko i duzo zdrowka zycze;**