Ja też kocham swojego pieska :) Też jak choruje to nie odstępuje mnie na krok, nie je, nie pije, nawet na spacer nie chce wychodzic z mężem. Kochane zwierzaki :)
Dzień bardzo "słodki", glukoza wypita, ręka przekłuta jedna i druga, krwi upuścili na moje własne życzenie. Jutro wyniki. Oby były dobre dla dobra nie ogółu, ale dla dobra Małego co w brzuszku mieszka... Rodzinna skłonność do cukrzycy aż dziw że do tej pory nie zachęciła mnie do zrobienia takiego badania... Jutro wyniki...pojutrze idziemy oglądać jak to Mrcelek urósł. Piszę banały takie sobie. Ale niech mi będzie.
Pobiegałam dziś po ogrodzie z aparatem, potem udało się wyskoczyć na spacer (jak codzień ostatnimi dniami). Stwierdzam, że razem z Jankiem jesteśmy uzależnieni od spacerów :) codziennie inna trasa. A Tequilla nasza amstafka wygląda na przeszczęśliwą! Jeszcze nie wiem jak będzie wyglądało jej życie kiedy urodzi się Marcelek. mam nadzieję, że jakoś się wspólnie dogadamy i na spacery wspólne będziemy chodzić.
Wiem, że nazwa rasy psów Amstaff nie zachęca do miłego myślenia o tych psach, ale ja swoją sunię kocham, jeśli można obdarzyć takim uczuciem swojego psa. Mieszkała ze mną przez ten trudny dla mnie samotny czas kiedy miałam na głwoie działkę, dom, studia, swoje choroby, rodzinne problemy i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze... Najwierniesza obrończyni. Kiedy miałam migrenę leżała cały dzień i noc przy mnie, nie jedząc a na dwór wychodząc wtedy kiedy ja do wc. Inteligentna ale uparta. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym sobie bez niej ten trudny czas przeżyć... Zawsze na mnie czekała, spała nawet ze mną w łóżku, zwłaszcza w zimie ;) Traz będzie liczyć pięć lat po naszemu. Mieszka niestety w kojcu, ale w "dobrych" warunkach. Nie możemy jej trzymać w domu, bo za mało miejsca, i często siostry nie siostry wparowywyuą do nas jak do siebie :/ gdybyśmy mieszkali w moim rodzinnym domu, to miałaby nadal swój raj na ziemi, ale nasze życie jest teraz w Krzeszowicach i ona musi się jakoś z tym pogodzić, w zasadzie to pewnie już się pogodziła... Byćmoże to głupie pisać o swoim psie, ale jak dla mnie to towarzyszka, o któej trudno mi nie wspomnieć...
A to zdjęcie to z naszego dziesiejszego spaceru po parku Potockich w Krzeszowicach :)