Jestem pewna kochana że Marcel odziedziczy po Was artystyczną duszę i wrażliwość na piękno natury:) zazdroszczę widoku zachodzącego słońca...ja niestety nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło (pracaaaaa...ale już niedługo :p )BUZIAKI dla Was :***
Powróciłam zadowolona, rzecz nie tyczy się zakupów podczas których mój Janek przeżywał istne męczarnie po czym ostatecznie wydał trochę pieniądzów na moje buty. Rzecz się ma w moich wynikach badań. Analiza wnikliwa dwóch podanych na kartce papieru wyników: Glukoza na czczo i glukoza po dwóch godzinach. Po ogólnych moich obawach sam wynik miło mnie zaskoczył. Pomimo rodzinnych skłonności... Wynik moim zdaniem rewelacyjny :) Jutro polecę z nimi do Róży, przy okazji Róża jak zawsze pokaże nam jak Marcelek w brzuszku rośnie. Mój brzuszek, który ma już co dźwigać zdecydowanie narzeka z tego tytułu. Nie potrafię sobie jednak odmówić wypraw z moim Jankiem... dziś już nie na spacer się wybraliśmy, ale w podróż autkową. Zachód słońca nad Puszczą Dulowską... Nawet z auta nie trzeba by było wychodzić aby sobie popodziwiać. Zachody słońca na jesień są wyjątkowe bo takie różowe... Uwielbiam je... Ciekawi mnie jaki kiedyś będzie Marceli, czy będzie miał duszę jako My - wieczną nostalgię nad pięknem natury...?