Tylko się cieszyć Migrenko:) niech nasze pociechy rosną zdrowo:) jak patrzę na zdjęcia ze szpitala to aż się ciepło robi na sercu,ddopiero w dzień powrotu do domu dotarło do mnie że zostałam mamą:) świat się przewrócił do góry nogami,widać kto teraz rządzi::) i mimo niedoskonałości ciała które pozostały po porodzie,było warto i szczerze to już tęsknię za swoim brzuszkiem:)
Czas nadal ucieka a dziecko w oczach rośnie ;) niesamowite, że tak się zmieniają takie małe szkraby. Na początku ledwo oczka otwierał a teraz jest mistrzem w strojeniu min, ma order za manipulowanie mamą, a z tatą to już w najlepsze trzyma sztamę - grom i zabawom nie odmawia nigdy.
Kiedy patrzę na to zdjęcie z pierwszej doby po urodzeniu Marcelka to tak aż się mi łezka w oku zakołysze... Zostałam mamą, już nigdy nie przestanę nią być bo nic nie może tego zmienić. Zawsze będę się już martwić o tego Maniusia z pokręconą czuprynką, będę mu pewnie żonę wybierać etc... Jako mama na chwilę obecną czuję się bardzo dobrze to chyba kwestia tego, że rana po cc już nie dokucza, bardzo rzadko tylko się odezwie nieproszona, ale już nawet nie zwracam na to uwagi ;) Mąż mój chyba mnie nadal kocha pomimo defektów ciała, dzidziuś rośnie - czyli wszelkie najważniejsze potrzeby zostały zaspokojone.
Wracając do mojego łobuza - rośnie niesamowicie! W dniu wyjścia ze szpitala ważył 3360, dziś się ważyliśmy i jest już 4850 - zdecydowanie już to czuć na rękach ;P A Marcelek liczy sobie 5 tygodni. Także na przyrost nie narzekamy. Narzekaliśmy i jeszcze trochę narzekamy na wysypkę - ale Oilatum Małemu pomaga i moje niejedzenie słodyczy żadnych też chyba ma w tym udział :) W śpiochy rozmiar 62 w ogóle się nie mieści na długość więc jest zmuszony wkładać troszkę jeszcze przydługaśne pajace, bądź zakładamy półśpioszki i dajemy radę ;) ważne że ma luz i może machać do woli tymi swoimi nóziami. Wczoraj byliśmy na USG bioderek i wszystko jest cacy.
Kurcze powiem tak - jak dziecko jest zdrowe to rodzic naprawdę jest szczęśliwy! Jak pomyślę ile się nabałam o Marcelka w ciąży to aż mnie dziwi, że teraz jest takim okazem zdrowia (troszkę dopolonym, ale zdrowym).
Kocham go przytulać i mieć go blisko siebie - ale jestem umiarkowania w noszeniu go na rękach ;P śpi sam w łóżeczku, co prawda najpierw troszkę go pogłaszczę, czy też za rączkę potrzymam ale potem już sam sobie śpi. Czasem potrafi mi przespać nawet 9 godzin w nocy ( jak na razie raz się tak zdarzyło jak zapomniałam włączyć budzik) -szok! Świeże powietrze mu służy - tak myślę :)
Jest strasznie niuniowaty - naprawdę kochany mój syn :*