śliczny synek :*
Upalny dzień - 27 stopni o 9tej rano! Korzystać trzeba, takoż też czyniliśmy. Ale już bez wycieczek na działeczkę na wsi, wybraliśmy dziś bliższe zakątki świata - nasz ogród. No i poszalały pasiaki i ja prawie oszalałam z nadmiaru bodźców a co dopiero Marcelek! Teraz śpi bidula... ale ja go kocham!
Dziś też nadaliśmy imię jego utulance - Lulson ;)
Tata starał się czytać lekturę Kinga, ale syn plany pokrzyżował - ajakoś tak ostatnio wychodzi ;)MDziś się naoglądał świata - dla takiego maleństwa to musi być męczące przetworzyć tyle bodźców. Zapachów, kolorów, odgłosów i takiej temperatury!Tequilla również miała swój kawałek nieba ;)A Sara jest z nami już prawie 5 miesięcy - jest przywiązana do nas i naszego domu, ale nadal niesamowicie boi się wszystkiego. Nadal nie rozumiem jak ktoś mógł ją tak skrzywdzić.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
A mamy mamy taki pleace za domem :) Kiedy mój mąż był dzieckiem było tam boisko :D