Nie ma czasu człowiek sobie napisać nawet coś więcej. Żar bije z nieba, Marcelek średnio zadowolony, ale i nie ma jakiejś mega tragedii. Tylko w nocy gorzej sypia w taki upał. 31 stopni o 22.00 to szaleństwo. W pokoju średnio 25-27 stopni. Zamykam okno na cały dzień, tylko o poranku wietrzę i wieczorem. Tak mniej tego gorąca mamy w domu.
Ale nie o tym chciałam ;)
Podkóweczka słodziak dziś sam się przegibał z plecków na brzuszek, tak że główkę już trzymał w górze. Ni z tego ni z owego obracam się a on w tej swojej przesłodkeij pozycji ( oczycha ma wtedy naprawdę duże :D).
Gratulowaliśmy z mężem synowi :D a co! Dostał za to marcheweczki :)
Rutynowo o 14tej Marceli szama papki obiadkowe, a o 18tej dajęmu kaszkę, wczoraj 120ml. Chodzi spać o 20. Wstaje nadal koło 6tej. Rutyna to dobra sprawa jeśli chodzi o dzieci :)
A mąż odkrył nową dyscyplinę, rzut pieluchą do kosza :D ( jak nie trafi to skutki mogą być opłakane, ale ja od tego umywam ręce :P