mój ulubionek na 40 :* uwielbiam Marcelego :) ja tez juz mialam kilka chwil strachu kiedy misio wyglądał jakby nie oddychał... straszne... zawsze potem rycze i rycze... a ten sobie tylko przysnal :D
◘ Marceli doczekał się nowego krzesełka (przy, którym Farben stracił ostatki nadziei w bezstresowe złożenie go i wytrwanie w postanowieniu nie przeklinania)
◘Wszyscy doczekaliśmy się otwarcia lodówki przez pogodę. Wreszcie mogliśmy w trójeczkę zrobić jakąś dłuższą posiadówkę na wolnym powietrzu. No i podróże kadettem '85 bez klimy stały się możliwe. Jupi!
◘Migrena doczekała się pierwszego pociążowego okresu. Jak się z tym czuję? Trudno orzec. Farben chyba wie o co common bo z drogi mi ucieka kiedy tylko może. Dobry chłop. Kotletów mielonych mu się zachciało, i pomimo tego iż były twarde jak kamień to twierdził, że są wyśmienite. Prawdopobonie gdyby stwierdził inaczej to przekonałby się, że takim kotletem można by było zabić - tego zapewne się obawiał :D
◘Doczekaliśmy się również ładnego przyrostu wagi na nowej diecie - 7330g w cośrodowe ważenie. Jestem dumna, że tak rośnie na tych moich papkach. Jada już:
•marchewkę
•ciemniaczki
•pietruszkę ( jak również nać)
•brokuła
•seler
•buraczek (dziś dodałam do marchewki i pietruszki - bardzo mu smakował)
◘Schemat żywieniowy:
4/5/6/ ewentualnie 7:00 jak dobrą ma nockę - cyc
8:00 - cyc
10:00 - kaszka 150ml
11/12:00 - cyc i spanko
14:00 - papka obiadkowa około 150 ml
15/16:00 - cyc i spanko
18:00 - kaszka 150ml
19:00 - kąpiel
19:30 - 20:30 usypianie przy cycu ---> sen do rana.
I tak w koło macieju.
◘Oczywiście doczekaliśmy się również nowiusieńkiej nieśmiganej umiejętności jaką jest pierdzenie buzią i zapluwanie przy tym najbliższego otoczenia twarzy :D jest w tym miszczem (:D)
Mistrzunio bardzo dużo się śmieje mało płacze jeśli już to prędzej marudzi wzdychając i jęcząc po swojemu.
Potrafi powiedzieć AGA - szkoda, że nie mam tak na imię bo doszyłabym do tego jakąś piękną teorię na temat tego, jak to moje dziecko szybko naumiało się mówić moje imię.
◘Mniej za to cieszę się z tego, że zaczął sypiać na brzuszku. Za każdym razem panikuję kiedy tylko całą twarzą przytula się do materacyka. Dziś w ogóle przeżyłam jedną z takich chwil, kiedy wydaje Ci się, że Twoje dziecko nie żyje.. Okropne, okropne uczucie, aż do tej pory boli mnie w mostku jak to sobie orzypomnę.
Wystarczyło wejść do pokoju ( Marceli spał, w zasadzie to już się przebudził bo niania dała mi znak miganiem światełek i dźwiękami przywowałała mnie do domu) i zobaczyć dziecko leżące na boczku z miną zastygłą, wielkimi oczyma i buzią uchyloną bez żadnej najmniejszej reakcji na moje wejście. Kiedy On zawsze reaguje jak mnie zobaczy... pierwsza myśl nie do zniesienia, że sie udusił! Na wznak jednym ruchem ręki - zamrugał, poruszył się - a do mnie to nie docierało! Uśmiechnął się, wzięłam go w ramiona i pobiegłam do Farbena na rozdygotanych nogach. Nie potrafiłam do siebie dojść tak długo, aż trudno w to uwierzyć. Marceli to największy mój skrab - nigdy więcej takich historii. I tu wypączkowało moje prawdziwe macierzyństwo - już rozumiem co to znaczy być matką i chcieć oddać za dziecko wszystko.
Śpi sobie teraz Marcelek - ta Podkóweczka co szczęście Nam przynosi. I choć nie przepadam za pisaniem takich rzeczy w sieci to kocham Farbena i Marcelka tak bardzo, że nie jestem w stanie w sobie tego ogarnąć, chyba nie da się tego objąć myślami. Na całe szczęście Farben jest mój i dał nam tą Podkóweczkę. Na całe Szczęście...
♥