Genialna zabawa chusteczkami... Mój lubi także rozwijać i rwać papier toaletowy
Duuuużo zdrówka, no i cierpliwości życzę
.. wstaję rano i mam serdecznie dość :P
Wstaję z tego łóżka i myślę sobie "dziś ostatni raz to ja wstaję pierwsza". Jak wpiję kawkę z Mańkiem posiedzę i widzę burdel ( nie nadzwwyczajny, ale u nas taki codzienny - łóżko do złożenia, kurz na każdym meblu przez kominek i brak dywanów, walające się kubki z wieczora, poroznoszone kocie żarcie przez samego zainteresowanego, zawartość kuwety na płytkach łazienki, kuchenne koszmary) to tak sobie myślę "dziś nie robię". Będziemy siedzieć w burdlu. Tiaaa jasne... nie mija pół godziny a priorytety mi się zmieniają, bo nie umiem tak siedzieć... i na to patrzeć. I tak codziennie, zarzekam się że palcem nie kiwnę.. ale siłą rzeczy z moim charakterem się nie da nic nie robić.
Poszli wczoraj na spacer beze mnie bom chora to myślałam, że kociokwiku dostanę :P
A to przeziębienie to jakieś podejrzane, zamiast przechodzić to mnie dręczy jeszcze bardziej, dziś mam głos przepitego lumpka.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.
Znam to skądś Paulinko,u mnie jest dokładnie to samo,a może być jeszcze gorzej:/
Siedzę właśnie z chusteczką w nosie bo Młody śpi. Dziś uczę go spać przy muzyce bo Farben majsterkuje ( jak zwykle) to jakaś niekończąca sie opowieść te wieczne remonty. No i mam już ogarnięty pokój ( bo inaczej bym popadła w depresję). Raz jest lepiej a raz gorzej z gardłem, a najlepsze jest to że nie mamy normalnego termometru w domu. Rtęciowy odmówił współpracy a tym elekronicznym nie umiem zaufać. Ciągle mi się wydaje, że mam gorączkę lub jestem jej bliska a w nocy o Maniusia się bałam, bo miał rozpaloną główkę, Farben sprawdzał i mówił że ja gorętsza a On pewnie od płaczu taki.
Kasia nie żartuj już, póki co Lenka nie będzie miała rodzeństwa więc głowa do góry. (mówię Ci). Będzie dobrze, zobaczysz - jak tylko dzieci nam podrosną to na każdym obszarze będzie lepiej. O wszystko trzeba dbać, nic nie ma bez wysiłku a dla niektórychspraw naprawdę warto się wysilić mimo, że sił brak.
Ponoć wszystko jest w naszych rękach a przede wszystkim wszystko jest w naszych głowach - więc trzeba pomyśleć czasem pozytywnie ( i choć mój wpis o tym nie świadczy to słowa które tu teraz piszę przekonują mnie do tego by ten dzień był udany) - zrobię schabowe, one zawsze poprawiają humor :D
Hehe żeby było śmiesznie zmierzyłam sobie temp elektronicznym,mierzyłam 5 razy i co 36,1 no przy tej temp to juz powinnam byc na zejsciu albo po tamtej stronie prawie:)
Aguś, z papierem toaletowym poczekam ( uważam, że to świetny pomysł!) do momentu jak Maniek będzie na tyle fajny, że nie tylko go rozwinie ale i zwinie jak Twój synek :)
Buziaki ślę ( przez neta na szczęście nie da się zarazić :P)
W szpitalu po porodzie miałam 35,9 :D ale to tym dziadostwem elektronicznym mierzone. Rzadko kiedy pamiętam żebym miała 36,6. Musisz się wzmocnić - rosołek machnij, szybko przygotujesz a on się potem sam gotuje,
heh Migrena mam identycznie-nie mam tylko kuwety w kuchni..... ja wstaję z łóżka, przejdę się po domu, zobacze jak strasznie wygląda, to idę się jeszcze zdrzemnąć godzinkę-bo przecież muszę nabrać sił do ogarnięcia. Hehe...
A no i zdrowia-ciocia dobra rada radzi-gorący grzaniec z miodem i sokiem malinkowym, do tego pyszna kanapeczka z świeżego chlebka z masełkiem i dużą dawnką czosnku-pyyyysznooości :)
Czarna, chętnie bym sie takiego grzańczyka napiła nie mogę jednak ( patrz karmię).
Ale kanapkę z czosnkiem... chętnię. Zrobię sobie chyba syropek z cebulki i mleczka z miodkiem się napiję.
Mleko z miodem wymiata:) mo mąż zanim wyszedł do pracy to z uśmiechem na twarzy powiedział-tylko się nie upij:) fakt kupił mi moje ulubione piwko cytrynowe Radler,ale dzisiaj tylko herbatka i mleko:/