;)))
..prawdopodobnie uśpiłbym się nawet już wczoraj sam w swoim łóżeczku, ale starzy za bardzo panikowali, najgorsza jest matka, z tą zawsze same problemy. Ino mi sie wymsknie, a ona już leci, że beczę - a ja przeto ino zawodzę. Tak więc wczoraj przyleciał najpierw ojciec, sprawdza co grane i wychodzi, zaraz przylatuje matka i tak na zmianę, w z nudów zacząłem wyć do ksieżyca, no i przyszła, wzięła mnie na ręce i tak przytuliła.. ale tak przytuliła... słuchajcie, na prawdę nie dałem rady... chyba zasnąłem w jej ramionach. Dziś chyba miała mnie dość po wczorajszej półtoragodzinnej zabawie w wchodzę, wychodzę a ja beczę nie beczę - zostawiła mnie samego w łóżeczku po wyduldaniu porządnej ilości mleczka. Jupi! Miałem wreszcie cały pokój dla siebie ( łóżeczko, znaczy się, ale to nie ważne, byłem sam). Starzy to pewnie do teraz zastanawiają się co mnie tak śmieszyło i co ja właściwie robiłem gadając do siebie. Miałem ubaw po pachy, a oni tam pewnie po gaciach srali - ciekawe czy noszą jak ja te majtory z watą. Męczyłem ich chyba z dobrą godzinę, a potem... jakby świat zaczął się rozmazywać, chyba zmęczyło mnie dokuczanie starym... i teraz słodko śpię w swoim łóżeczku, po tym jak zasnąłem sam. Bez płaczu, tylko kilku postękiwań.. jestem dzielny jak cholera. Matka dzis cały czas coś kroiła, chyba idzie koniec świata i zapasy robi? Ojciec o dziwo też kroił. Potem to jedli i mi nie dali, wmawiajac, że to kwasiura i niedobre - yhym, na pewno, jedli tak zażarcie, że tylko głupi dałby się nabrać. Ojciec ze mną znów ćwiczył samodzielne stanie, wie że tego nie lubię, ponoć podczas gdy zapatrywałem się na snowflake'a ustałem całe pięć sekund sam i się nie poryczałem jak mam w zwyczaju. Boję się, to takie dziwne uczucie, być bez nich - właściwie jakby bardziej się ode mnie oddalają, mam wrażenie, że nie jesteśmy już taką jednością jak kiedyś, choć do matki to mógłbym się tulić w nieskończoność, a ojcu robić cacy wciąż i wpychać palec do nosa - to już nie to samo. Mam ochotę biegać, tak żeby nie zdążyli mnie dogonić i żebym spokojnie dobiegał do kabelków, ale wciąż się boję. Ojciec mówi, że i na mnie przyjdzie pora - chyba mu wierzę. Matka mówiła do ojca coś o jakimś koniu na biegunach żeby skręcił - wyczuwam spisek. Wiecie kiedy jest wigilia i wiecie co to ten koń? Ponoć wtedy będzie to coś składał. Mam nadzieję, że to nie będzie rodzeństwo. O nie, mnie jedynaczkowi jest bardzo dobrze. No i te ramiona...tylko dla mnie. Kurde, fajnie mieć ojca i matkę tylko dla siebie.
Foto archiwalne
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Masz rację Marcelku,tacy rodzice to skarb
A i nie zaszkodziło by gdybyś częściej sam zasypiał i dał mamusi troszkę odpocząć
Katta, chciało Ci się czytać me wypociny :) o tejże porze :P?
śwwietny blog aż się japka cieszy :* wesołych i zdrówka :*
Dobre:)
Nie tylko chciało,nawet bardzo mi się podobało