
.. to takie, że przy takim zdziczeniu pogody i ludzi pewnie nie miałabym migreny, gdybym to jeszcze chodziła z Antkiem pod sercem. No a tak, kolejny dzień ból, głowa pęka. Pogoda jest przepiękna, przecudna, byliśy dziś na spacerze, Marceli właśnie rozrabia w ogrodzie z kuzynkami, więc znów zarzuca sobie świeże powietrze. A mnie ciężko patrzy się przez żaluzje naszego pokoju na świat. Światłowstręt to to, co lubię najbardziej w takie dni pięknie wiosenne jak dziś.
Dwa lata temu to było -28 za dnia na termomentrze, w noc - 30. Dziwnie się z tym można czuć, kiedy za oknem plus piętnaście.
Marceli zakatarzony, katar podobny do tego z którym ja się mordowałam zeszłej jesieni, ciągnący się, zalegający w gardle, nie do pokonania. A poza tym rumień schodzi, wyblakł już na kolorze, jeszcze czuć krostki. Dziś Marcelek spałby całą noc nawet gdyby nie fakt, że od pierwszej do trzeciej Antek się darł w niebogłosy - no nie mogę jeść pomidora, nie mogę :/ potem Maniuś zrobił mi pobudkę o piątej rano. I taki oto mamy już długi dzień tej wiosny.. dudni mi ta pogoda w łbie.
Antoni dziś kończy miesiąc.
Musiałam z nagła zakończyć w tym miejscu bo dziecko moje mokre wróciło z pola. A chciałam jeszcze dodać te zdjecia - pierwsze uśmiechy o jakie wystarał się tata: