No i zostałam sama.
Mój mąż pojechał do pracy w Niemczech do mojego taty. Wróci prawdopodobnie za miesiąc na kilka dni... Nie potrafię opisać uczuć, które czułam żegnając się z nim. Łzy same napierały mi do oczu kiedy mnie obejmował, ale tłumaczę sobie, że to dla dobra naszego. Chcemy zapewnić naszemu synowi godne życie. Chcemy, żeby wszystko miał z górnej półki. Naszą miłość ma przecież zapewniną. Marcin mnie wspiera, prawdziwy skarb z niego:) Po raz pierwszy tak długo nie będziemy się widzieli od ponad 3 lat i to jest najgorsze.
Minęły ponad 3 tygodnie jak jestem mężatką. Nie żałuję niczego. Ani tego, że będziemy mieli dziecko, ani ślubu. Wiem, że związałam się z tym jedynym. W czwartek mija 29tc jak maluch zamieszkał u mnie pod sercem. Spotkanie z nim zbliża się wielkimi krokami. A ja nie mogę się doczekać:) Chciałabym już mieć go w swoich ramionach.Pocieszam się, że te 11tc (prawdopodobnie 11) minie szybko tak jak minęło już te 29 :) Ajj :)