Cały czas jestem z Wami... Napiszę Ci coś w smsie. Nie ma spawiedliwości na tym świecie. Nie ma. A Lila - jest cudowna.
Nie wiem co za fatum wisi nad naszą rodziną, nie wiem czym zawiniliśmy tam u góry, że nas spotykają same złe rzeczy. Najgorzemu wrogowi nie życzę tego, co my przechodzimy.
Z Lilką dzieją się cuda. Na szczęście chociaż tu w pozytywnym znaczeniu. Pamiętam, tego dnia zanim pojechała na OIOM była u nas babeczka z laboratorium która badała jej szpik. Powiedziała, że tak długo jak pracuje tak zmienionego szpiku jeszcze nie widziała. Lilka w piątek miała kontrolną biopsję. Dziś dowiedziałam się o wyniku... szpik jest zdrowy !!! To cud. Naprawdę, w tym przypadku aż mi się nie chce wierzyć, że jej stan tak się poprawia. Na oddziale wszyscy ją znają, podziwiają. Nie raz usłyszałam, że to aż niewiarygodne, że tak dobrze wygląda, śmieje się, itp. Jedna lekarka powiedziała mi, że Lilka to sława całej kliniki. No tak... tak ciężki przypadek, a taka mała istotka. I wiecie.... chyba dopiero teraz zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego, że kiedy trafiła na ten OIOM... to dziecko mogło umrzeć. To dziecko miało nikłe szanse na przeżycie.... I nadal wiem, że nawet na koniec leczenia może sie okazać, że nic już się nie da zrobić, że choroba powróci, i, że jednak ona odejdzie do aniołków. Piszę to całkiem spokojnie, bo znów na razie nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Wiem, że wszystko będzie dobrze ! Czuję, że dopiero na koniec leczenia, pewnie za jakies 2 lata, to wszystko do mnie dotrze. I dopiero wtedy będę się użalać, co przeszliśmy wszyscy, co mogło spotkac Lilkę...
Co z tego, jak zaraz po tej wiadomości zadzwonił do mnie mój mąż. Jego mama, moja teściowa ma raka płuc. Rozumiecie ? Co się na tym świecie dzieje, od czego te wszystkie straszne choróbska ?! Ja w ogóle nie jestem w stanie pojąć tego, mam wrażenie, że wszystkie złe rzeczy które ostatnio sie dzieją dotykają tylko naszej rodziny.... To wszystko tak cholernie boli... Boję się co będzie kolejne ?
Świat się wali.
Najgorsze, że człowiek przejmuje się takimi błahostakami... a to życie jest tak kruche. Tak krótkie... Nie warto. Tylko szkoda, że doceniamy to dopiero wtedy, gdy spotka nas coś złego.
Mam dziś bardzo zły dzień. Niby Lilce się poprawia, ale mama... Mimo wszystko też mi jest bardzo bliska, równie mocno się o nią martwię L
Chłopcom podobno moja szwagierka załatwi przedszkole. Uruchomiła swoje kontakty... prawdopodobnie sie uda. Nawet chcą nam załatwić wyprawki. Moja mama aktualnie chora, teściowa w szpitalu, dzieci u cioci, u której broją, poza tym teraz nawet nie ma mnie kto tu zmienić w tygodniu choćby na kilka godzin. Mąż nie może mieć wolnego, bo u nas wolne = brak pieniędzy.
Spotkałam się dziś z mamą dziewczynki, która ma tą samą chorobę co Lilka. I niby zdawałam sobie sprawę, że pojedziemy tu i tam, ale nie, że w jednym miejscu to będzie trwać ponad miesiąc, a w Krawkowie będziemy musiały siedzieć pół roku ! Jestem kompletnie załamana. Czasem sobie myślę, że wolałabym zniknąć z tego świata, bo i po co... po co nam takie życie gdzie cały czas jesteśmy rozdzieleni. Ale te dzieci... te dzieciaki moje trzymają mnie jakoś, bo tak to nie wiem co by było.
Przeciwciała w Krakowie mają nas podobno dużo kosztować – nikt tak na prawdę nie wie ile, ale kazali zapisać małą do fundacji (mąż jest w trakcie załatwiania fundacji polsat) i zaraz potem zacząć organizować zbiórki.
Nie umiem tego wszystkiego wytrzymać.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 17.
Przykre to jest... Ale taka prawda, że zaczyna się doceniać co się ma jak coś złego się stanie. Lilka jest dzielna. Dacie radę buziaki.
Narkoza, jest nas wiele. Każda ma rodzine, znajomych , przyjacioł. Zaczniemy działać w terenie i pieniadzę zdobędziemy.
Pomożemy jak się da, ważne że Lilka lepsza:) U nas też tak bylo w 2014//15 same choroby i nieszczęścia.
W Krakowie pewnie będzicie mieszkać w domu Ronalda McDonalda?
http://www.frm.org.pl/dom-ktory-leczy/
Dzielna Lilka , szkoda teściowej :( kurde tylko czemu macie płacic za te przeciwciała dla Lilki ? Kurde nfz nie pokryje kosztów ? Dużo to kosztuje ?