agatabdg miałam robione badania przez 2 osoby, które są uważane za jedych z lepszych lekarzy w PL. Zresztą dokładnie mi pokazali tę wadę na USG
Na początku się troszkę pochwalę. To moja córeczka Martunia
Jak niektórym wiadomo miałam robione badania prenatalne bezinwazyjne na jednym z sympozjum. Badał mnie lek. med. Marcin Wiecheć. Pojechałam tam z podejrzeniem niespójności w linii kręgosłupa na wysokości karku. Okazało się, wszystko z tym jest prawidłowe, podczas badań powiedział, że moja córeczka to bardzo trudna pacjentka bo jest strasznie ruchliwa i mało kiedy to się zdarza. Ale dociekał dalej i ….. i tu nastąpił ten ból :( Podczas dokładniejszych badań okazało się, że moja Martunia ma coś nie tak z serduszkiem. Stwierdzono, że ma ubytek w przegrodzie komorowej i na 95% będzie to wymagało ingerencji kardiologa. Nagle podczas dalszych badań (ponieważ to sympozjum więc głównie przemawiał do słuchaczy opisując mój problem) usłyszałam, czy nie chcą zobaczyć fenomenu, które on w swojej karierze widział tylko 1 raz, jakiś inny ekspert opisał w książce, że widział to 5 razy, a że oni właśnie mają szansę to zobaczyć przed rozpoczęciem kariery. Gdybym nie leżała w tedy na łóżku to bym chyba zemdlała. W głowie tysiące myśli „co on tam zobaczył”. Prawidłowo do serduszka wchodzą 2 żyły główne, u małej jest ich aż 3. Świat mi się cały zawalił. Teraz musze jechać na amniopunkcję by ocenić kariotyp płodu i szukać do rodzenia szpitala z kardiochirurgiem, a na złość moja pani ginekolog właśnie teraz pojechała na urlop. Jestem jej wdzięczna i cieszę się, że rychło wczas zmieniłam lekarza z NFZ na prywatnego, że dzięki niej trafiłam na to badanie i będzie można rychło wczas zapobiec tej wadzie tuż po urodzeniu.
No to na tyle tak w skrócie :(
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 12 z 12.
Ja dopiero po porodzie dowiedziałam się, że córka ma wade serca. Byłam załamana. Natychmiast przewieźli ją do szpitala w Legnicy, ale tam nie mogli nic zrobić więc przewieźli ją do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Dojechała tam ledwo żywa w bardzo ciężkim stanie. Okazało się, że ma TGA przełożenie głównych żył. Mieliśmy dużo szczęścia... przeżyła... uratowali ją. Miesiąc czasu w inkubatorze podłączona do aparatury, potem operacja. Udała się. Drugi miesiąc dochodziła do siebie w szpitalu, potem odstawienie leków i wreszcie mogliśmy ją zabrać do domu. Teraz ma prawie 3 latka jest zdrowa, strasznie rozgadana i ma nadmiar energii. Horror za nami. Ważne jest żeby wierzyć, że bedzie dobrze. Wiara czyni cuda.