kurcze powiem ci ze niezle cie tam wymaglowali,az nie wierze ze az tak drastycznie to moglo wyglada...ale o tym mozna zapomniec..byle teraz z Martusia bylo wszystko dobrze:)...trzymam kciuki
Dziś byłam w Warszawie na badaniach. Wstępnie miałam mieć amniopunkcje, niestety na miejscu dowiedziałam się, że za wysoka ciąża i będę miała kordocenteze, czyli zamiast pobierania próbki z płynu owodniowego, miałam pobieraną krew z pępowiny. Czekałam w kolejce jakieś 4 godziny. Połowa pacjentek wychodziła zapłakana. Miałam takiego stracha, że jak mój mówił coś do mnie to kazałam mu siedzieć cicho, bo nie byłam w stanie się skupić na tym co mówił.
Samo badanie wyglądało następująco. Na początku jedna pani doktor zrobiła mi USG opisując dokładnie to samo co było już wiadome…. Później przyszedł pan doktor jakieś 120 kg żywej wagi. On swoim kolanem przytrzymał mi jedną rękę, pielęgniarka swoim sporawym brzuchem drugą rękę no i zaczęli. Ja zamknęłam oczy ale wszystko i tak konsultowali między sobą. Pierw odkaził mi brzuch a potem na żywca wbił igłę głęboko w brzuch. Poczułam jak na całym ciele z bólu leciał ze mnie pot. Lekaż kazał pielęgniarce pobrać próbkę, ta słyszę jak mówi że pusto, że nic nie leci. Zaczął mi tą igłą jeździć po brzuchu, mi już z bólu łzy leciały a ten wierci i wierci, kilkakrotnie kazał jej pobrać próbkę, ale ta mówi że nić nie ma. Nagle poczułam jak przygniótł mi brzuch i dalej tam szukają, a tu nadal nic. Zaczął w końcu uderzać ręką w mój brzuch, aby małą odsunąć w między czasie ta igła mi tam latała, ja już ledwo żywa, po około 15 minutach, może nawet więcej (bo mój zdążył w tym czasie iść na kawę i pączka) wyszłam z gabinetu. Kazano mi przez 2-3 dni leżeć plackiem w domu, jedyne moje spacery mają być do toalety. Teraz muszę czekać 2 tygodnie na wyniki. I ponowne kolejne tygodnie w strachu :(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
ojej :(( masakra co musiałaś przeżyć :( 3mam kciuki , żeby wszystko potoczyło się jak należy!
dzieki dziewczyny
Przerabiałam to już 2 razy. Miło nie było, ale dało radę przeżyć. Życzę Ci, aby wszystko dobrze się skończyło
szczena mi opadla...;/
O Matko, no to współczuję każdej kobiecie, która musi przez takie coś przejść. Jesteś naprawdę dzielna, trzymam kciuki, żeby wyniki było ok.
Współczuje CI, szczególnie zachowanie personelu w Twoim szpitalu mnie martwi... My jakoś tak bardziej ludzko do kobiet z problemami podchodziliśmy :/
Trzymaj się Kochana!
koniczynka87 jakoś wszędzie gdzie ide na NFZ to ludzie normalnie są tak opryskliwi że szok, a jak widzą kasę to mało w zadek nie wejdą