Święta i okres poświąteczny spędziłam w towarzystwie mojego kochanego i było bardzo miło. Po za przygotowaniami do świąt, wspólnych zakupów, gotowania, siedzeniem do późna w nocy przygotowaliśmy listę rzeczy brakujących a niezbędnych dla naszego chłopca. Taka ostateczna lista aby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Ogólnie skupiliśmy się na tym co jeszcze musimy przygotować, kupić, załatwić przed tym wielkim dniem. On prasował ciuszki dla naszego dziecka ja układałam i segregowałam zgodnie z rozmiarem, powoli szykowaliśmy się na to co za niedługo stanie się codziennością. Niestety z dniem 4 stycznia wrócił do pracy i jestem sama w domu, gdyby nie komputer chyba zwariowałabym z nudów. Mój brzuch jest już tak duży, że nie mam sił nic robić. Wole usiąść i poczytać coś na forach i stronach poświęconych dziecią. Tak też trafiłam tu na 40tygodni.pl -przypadkiem w sumie i szkoda że tak późno. Do przypuszczalnego terminu porodu zostało mi 48 dni ........kurcze nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to już tylko tyle niegdy nie liczyłam, nie świrowałam podczas tych dni które mineły poprostu wiedziałam o tym, iż we mnie rozwija się nowe życie i cieszyłam się na pierwsze ruchy ( do tej pory każdy ruch mojego maleństwa mnie cieszy) ale żyłam normalnie jak wsześniej - no może zaczełam trochę bardziej przywiązywać wagę do tego co jem i ogólnie bardziej o siebie dbam ale bez przesady. Jak już wspomniałam sama w domu - niby tyle mogę zrobić ale chęci nie mam za grosz. Obiecałam sobie, że się troszę dziś pouczę i tak zrobię. Kończę i wykorzystam samotność aby się skupić i czegoś nuczyć. To do dzieła............ jutro się pochwalę czy mi się powiodło
Komentarze
(2010-01-05 17:54)
zgłoś nadużycie