Ja dostałam skurczy o 3 w nocy, takie delikatne jak przy okresie. Wykapalam sie, przygotowalam. Kolo 6 skurcze byly juz co 3 minuty i jak zebralismy sie do szpitala Byla juz 7 rano. To byl 41 tydzien. Kiedy tylko weszlam do szpitala, po skurczach ani widu ani slychu. Wszystko przeszlo jak reka odjal. Ale kiedy lekarz zobaczyl, ze to juz po terminie, dostalam kroplowke na wywolanie i po 7 godzinach wywolywania i 15 minutach porodu, moj synek byl juz ze mna :)
w poniedziałek wieczorem dostałam bóli, więc pojechaliśmy do szpitala. zrobili mi ktg- bóle co 5 minut. Tak z tymi bólami pomęczyłam się do 6 rano, a później nagle ustały.. Rozwarcie na 3 i pol cm. Wczoraj przez cały dzień nic się nie zmieniło a oni na siłę chcą mnie tu trzymać. i teraz takie pytanie czy ktos miał taka sytuacje, ze miał skurcze i przeszły i ile czasu minęło do porodu. Nie chciałabym przesiedzieć tutaj tygodnia