• żądna wiedzy
• pomocna
• aktywistka
• blogerka
• dokumentalistka
• doświadczona

• Profil
• Blog
• Galeria

Najwspanialsze walentynki... :)

paula2002 | 2013-02-18 15:06

Komentarze: 15

Drogie Ciocie!
Musze sie wam pochwalic, gdyz dn. 14.0.2013r. o godz. 4.04 na swiat przyszla moja wspaniala coreczka-Gaia z waga 3230g. i dlugoscia 50cm.

A wszystko zaczelo sie z dniem 11.02.2013r. kiedy to dostalam silnych boli co 4 minuty i pojechalam do szpitala. Termin skonczyl sie 7.02 rozwarcie na 3 palce. "Jutro rano bedzie Pani miala dziecko na rekach"-uslyszalam. Zostawili mnie w szpitalu. Cala noc chodzenia po korytarzu i zwijania sie z boli.... az tu nagle o 6 rano skurcze ustaly... i tak bez skurczy kolejne dwie doby w szpitalu... az dopadla mnie depresja. 13.02 wieczorem po wizycie u ginekologa, ktory powiedzial, ze rozwarcie jakie bylo takie jest, a skurcze juz calkiem ustapily rozplakalam sie, ze pewnie mnie beda trzymac przez nastepny tydzien w szpitalu, ze osiemnastke tam spedze a i tak nie urodze... Wkurzona poszlam sie polozyc do lozka, ale ledwie zadarlam noge zeby z tym brzuszyskiem jakos sie na nie wczlapac odeszly mi wody. Polozna mnie zbadala i stwierdzila, ze owszem wody odeszly, ale skurczy wciaz brak... w ciagu dziesieciu minut jednak sie nasilily. Miedzy 24-24.30 sie zaczelo... Przyjechal moj B. ze swoja mama (na poczatku nie chcialam zeby wchodzil na porodowke, ale teraz nie wyobrazam sobie jakbym dala sobie bez niego rade). Rozwarcia ciagle nie bylo, na szczescie polozna mi pomogla... 3 i pol godziny skurczy i zaczela sie akcja porodowa... Zlapal mnie jeden wielki skurcz. Polozna kazala sie zrelaksowac, ale ja nie dawalam rady, wiec nie przestawalam przec... i tak po paru minutach na swiat przyszla nasza mala ksiezniczka :)