Wczoraj z racji na podwyższone pojechałam na kontrolę na IP. Stawiłam się dokładnie o 8:30, ma przygoda trwała do 12:30. Mimo tak długiego pobytu wychodziłam z uśmiechem na twarzy. Lekarz uspokoił mnie że UKM nie jest tak bardzo powiększone i widać że nie jest to wina pracy nerki lecz coś tam blokuje w moczowodzie. Dla pewności będą mnie kontrolować, a raczej mego malucha. Pan doktor umówił mnie na wizytę o konkretnej więc już nie będzie trzeba tyle czekać. Oczywiście nie narzekam na personel, wszyscy byli fachowi i uprzejmi, ja grzecznie przyszłam zaopatrzona w książkę bo wiadomo że trzeba poczekać jak nic naglącego się nie dzieje, ale po 1h czekania pod gabinetem od USG zaczęły mi odpadać plecy. Nie mogłam się na niczym skupić, no i oczywiście umierałam już z głodu;) Wracając na izbę z wynikiem USG spotkało mnie miłe zaskoczenie. Spotkałam parę ze szkoły rodzenia:) O wiele milej się czekało. Można było z kimś pogadać, przy okazji okazało się że mamy termin na dokładnie ten sam dzień i rodzimy w tym samym szpitalu:) Życie jednak potrafi zaskakiwać i to bardzo pozytywnie:D
mój starszy syn też miał problem z jedną nerką w czasie ciaży, ale lekarz prowadzacy powiedział mi ,że może to zejść w czasie porodu samoistnie i tak też się stało ...także nie martw się na zapas wszystko będzie dobrze...pozdrawiam serdecznie :)
Wybrałam szpital na żelaznej, a ile twój synek miał najwięcej poszerzone ukm? W czekaniu na IP jedynie co mi przeszkadzało to ból kręgosłupa, jednak te prawie 4kg synka dają o sobie znać;)
Tu znajdziesz odpowiedź na każde pytanie o Twojej ciąży!