Mała zaspała.Myslałam,ze wyjde z siebie,usypianie jej to koszmar,ale padła,wiedziałam,ze ja przetrzymam,ale długo to trwalo.Jeszcze ten jej cholerny katar,nos pełen,ale nie da sobie za skarby go wyczyscic,bo takie ryki robi,czekalam dzis, kiedy sasiadka wpadnie sprawdzić co jej robię-biję,morduję?Ręce opadają...Musimy isc do sklepu po mleko dla niej.P.będzie w domu az w nocy.Jak pomsle,ze muszę sie przebierać,ubierac mała z tym katarem,znosic wozek z 3ciego pietra,potem wrócic po małą,a potem to samo,tylko,ze do góry:/Pieniedzy starczy mi na mleko,ziemniaki i jajka.Na rarytasy typu proszek do prania,czy jabłka mnie nie stać,mam to gdzies.Jutro P.niech idzie do siostruni i pozycza na sprawunki,jak nie potrafi nas utrzymac,ja zasilek dostane,az za tydzień,on chyba jeszcze liczy opłacic za ten mój zasilek zalosny czynsz,no to sie przeliczy...Zreszta on bedzie miał brudne szmaty nie ja,niech robi co chce,bo ja już nie wyrabiam.Nikt nam nie pomoże,jego ukochana,cudowna,wspaniała siostra jest mocna w gadce,ale skoro wie,że jestem w domu sama z dzieckiem zakatarzonym to nawet się nie odezwie,czy nie trzeba mi dziecka popilnowac,albo zakupów zrobić,za tydz.oddałabym jej za ten proszek i jabłka,ech.Kazdy madry,ale martwie sie ja,niech mi tylko w weekend na kawe sie tu wpraszaja to przepierdolę,dość tego!P.wraca w nocy.Muszę ugotować jakiś obiad,wczoraj go nie było i nic nie musialam,zjadłyśmy z Sarą zupke chińska i kanapkę,było dobrze,byłam taka spokojna,uwolniona,sama nie wiem,dzis wraca i juz mam nerwy?Albo raczej boję sie co mi powie-ma prace od poniedzialku,czy juz skończył?Mala sie ucieszy z taty rano w łóżku-będzie po kim skakać,wspinac się i moze da mi pospać xixi.Zobaczymy jak bedzie,na cuda nie liczę,a z drugiej strony co mi wiecej zostało?