Nie ma wieczoru,kiedy usypiając małą nie płaczę,własciwie ryczę z bezsilności,złosci,niezrozumienia,osamotnienia i dlatego,ze wszystko dzieje się żle,nic się nie układa jak powinno,nie idzie wgl ku lepszemu:/Boże,tylko pomyślę,ze moze nam sie uloży,wyprostuje,jakos ogarniemy sie finansowo i jak zwylke nic z tego.Jestem załamana:( We wtorek dostałam tel.z biura,ze wracam od poniedzialku3ciego marca do pracy-jeju,jak sie ucieszyłam!Niedługo,w srode dzwonie do siory w Pl.czy dojedzie do małej,bo czekamy na miejsce w złobku,a jeszcze nie pracujemy oboje,to nie mamy z kim zostawic Sary,a na ten złobek nas przeciez nie stac,jeszcze na chwile obecną,nie nie da rady przyjechać.Wkurzyłam sie na ,maksa,szczerze byłam w szoku,myślałam,że młoda z chęcią zajrzy do nas,posiedzi z mała,a jak znajdziemy oboje pracę,żłobek,to i młoda pójdzie do pracy,zawsze sobie zarobi,tak mnie zawiodła,rozczarowala...Niby nie da rady w pieć dni busa załatwic,akurat,i ma jakies tam problemy z zatrudniakiem,głupia wymówka:/Moja druga siostra-blizniaczka,ma urlop od poniedzialku wlasnie,ale ona tez nie da rady nam pomóc kilka dni,bo ma juz busa do pl,i sprawy z zatrudniakiem!?No i złożyłam sobie w calosc,że młoda woli posiedzieć w domu,bo przyjezdza bogatsza wersja mnie,w dodatku bezdzietna,miło mi bardzo!Zostałam totalnie olana przez rodzine,ja juz wgl ich nie obchodze,ani moje dziecko;/Przykro mi nie ma nikt pojecia jak bardzo... P.wczoraj zadzwonił do domu-jego tata przyjedzie,cala noc nie spalam,bo sie zamartwiałam,jak taki starszy pan,w dodatku schorowany,z problemami z nogami da rade zajac sie moim mega aktywnym maluchem?a jak wyjda na spacer?a jak spadnie z tych schodów z dzieckiem?milion przerazajacych obrazów w glowie,ale nie mamy wyboru,trudno.Dzis rano tel.tata bedzie u nas w sobote wieczorem,godzine potem tel.z biura-idziesz do pracy za dwa tygodnie!Załamałam się;/Przyszly tesc bedzie u nas jutro,a potem bedzie u nas ze mną,bo P.pracuje,w ciagu dnia,conajmniej dwa tygodnie?!W dodatku to czech,nie znam czeskiego,to bedzie ciekawe,jak sie dogadamy?Będe miala dziecko na glowie i starszego pana,nie ogarniam...Wszystko idzie nie tak,nie wytrzymuje nerwowo,finansowo dalej lezymy,aj mam serdecznie dosc!Nie mam juz ani marzeń,sani planów,na nic nie czekam,nie licze,trwam w tym swoim beznadziejnym życiu i czuję,ze sie wypaliłam,że nie chce dalej,że nie umiem radzić sobie z tym wszystkim sama...Tylko to dobre,ze mam dla małej jeszcze dwa tyg.a potem nie wiem jak dam rade ja zostawic,nie zwariować z tesknoty i wgl,przerażona jestem,smutna,nieszcześliwa i po prostu sama...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Dziewczyny, my za pracą przeprowadziliśmy zię Mazowsza na Dolny Śląśk, nikogo tu nie znamy, jesteśmy sami. Filipek idzie od 3 marca do prywatnego żłobka a ja do pracy. Wszystko się da jak jest się trochę odważnym i zdeterminowanym. My tkwiliśmy w podobnym gównie, że się tak wyrażę.