Dziś pobudka 4 rano, szybkie śniadanie i wio na lotnisko. Wszystko poszło szybko, 2,5 godzinki i wylądowaliśmy. Załatwiliśmy już sytuację z mieszkaniem, szukamy pracy dla M.
Ale ogólnie jest ciężko. Wszędzie jest ciężko, gdzie bym nie była. Pierdolony żywot emigranta. Zawsze będzie czegoś brakować :(