Mój dziadek jest alkoholikiem.. Pomyśleć- dziadek?- ee przecież nie dotyka Cię to bezpośrednio..- nie prawda.. Byłam wychowywana przez większość zycia przez dziadków.. Widok zasikanego, ledwo trzymającego się na nogach, obsmarkanego dziadka to wspomniania mojego dzieciństwa. Moja kochana babcia..w jednej chwili potrafiła z twardo stąpającej po ziemi kobiety stać się obłąkana..na czas "cugu" męża, a i ona.. dochodziła do siebie jeszcze przez wiele tygodni w nadziei, że ma spokój na miesiąc.. a i nóż na zawsze..- Moje zdzwienie nie zna granic.. jak można po tylu latach.. jeszcze się łudzic, że wszystko jeszcze będzie normalne? Tylko ta nadzieja pozwala jej trwać przy nim..przy wspanialym czlowieku..jak nie jest pijany.Byly nauczyciel, dyrektor szkoły, wciąż pracujący w nie swoim zawodzie- nie ma dla niego, czegos nie do zrobienia!!.. Mimo, iz wiem.. i godzę się.. to jednak za kazdym jego piciem.. jestem niesamowicie zawiedziona, i nie ma nic innego co sprawia mi większy bó psychiczny..
Wracając do wypowiedzi *aczkowiek.. - nie uwazam zeby zostawiać- chcialabys zeby Cie ktoś zostawił jakbyś miala problem???To nie jest wyjście, ja uważam, że trzeba z kimś wytrwać- namawiać do terapii do działania..Napewno nie uklepywać sprawy jak to robila moja babcia.. Ale wiem napewno, że gdyby go zostawila.. on by juz nieżyl......