Rany ile się strachu najadłam w niedzielę opiszę króciutko... Agatka w niedzielę kończyła 2 miesiące a od dwóch dni była jakaś taka marudna, popłakiwała i miała problem z zaśnięciem. Pomyślałam, że skoro coraz starsza to daje bardziej o sobie znać i zaczyna mieć humorki. Wieczorem wybuchła takim płaczem, że aż się nim dusiła :( usmarkana, uślimtana darła się niesamowicie. Na przemian ją nosiłam, śpiewałam, próbowałam wsadzić w chustę bo zawsze się w niej uspokaja, wtedy rozpłakała się jeszcze bardziej. Wiedziałam, że coś ją boli! Wmawiałam sobie, że na pewno coś jej zrobiłam :( Po 20 min. zasnęła wykończona płakaniem, więc szybko ją ubraliśmy i pojechaliśmy do szpitala, bo moja ciocia akurat miała dyżur CHWAŁA ZA TĄ CIOCIĘ!!!!! Agatkę lekarz przebadał, ciocia wsadziła jej w pupkę taką rurkę z otworkami na powietrze i chlusnęło jej wszystko to co zalegało w jelitach :(((( Biedna tak strasznie bolał ją brzuch, a ja robiłam jej gimnastykę taką jak zawsze, masowałam brzuszek, codziennie masuję, po za tym robiła kupki żeby aż tyle się tego zebrało.... Na wszelki wypadek dostałam parę rurek do domu :(((( A z wesołych chwil, których przez te dwa miesiące doznałam. To ten cudowny, szczerbaty uśmiech mojej dziewczynki, którym karmi mnie każdego ranka. Niesamowite jaki mamy wspólny kontakt. Wsadzam ją z rana do leżaczka i robię przedstawienie maskotkami: panem kogutem i panią myszą, uśmiech ma znowu od ucha do ucha!!! A i uzależniłam się od noszenia w chuście. Nie mogę się nachwalić i nadziwić jakie to udogodnienie i wygoda i w ogóle same ochy i achy mogłabym na temat chustonosznia prawić :) Dziękuję Lamandragorze za założenie klubu mamy kangurzyce i dodanie kilku wiązań :) Pozdrawiam Was mamusie bardzo gorąco!!!! A to moja córeczka :***
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Mała słodyczka
Ja tez bardzo chciałam w chuście nosić,niestety tylko ja,bo mój mały tego nie cierpi,a szkoda,bo to świetna sprawa.
Ja też się zakochałam w chustach :) Na razie staram się nie nadużywać, bo Jaś bardzo szybko w chuście zasypia, a chciałabym żeby umiał zasypiać również gdzieś indziej. Chusta jest więc na spacer (godzinka), potem po mieszkaniu jeszcze noszę, żeby sobie dospał (kolejna godzinka ;)) i potem siadam z książką i czekam aż się śpiący książę obudzi :) Wydaje mi się, że to jest jedyna porządna jego drzemka w ciągu doby!
Jak zacznie się interesować tym co robię to na pewno będziemy się nosić dłużej, żeby mógł brać udział w życiu rodzinnym :))