Stasinek obudził się dziś o 7, dostał flaszkę i spał do 9:30. Później położyłam go o 12 i wstał chwilę przed 16. Jeszcze nigdy tak długo nie spał. Po obudzeniu zjadł z chęcią 2 miski rosołku z makaronem i marchewką, później trochę mięsa z kaczki, po czym pół godziny później zwinął mi wiśniową delicję (pierwsza czekolada w jego życiu), a na kolację zjadł pełną porcję kaszki i popił mleczkiem. Nigdy nie miał takiego apetytu, mam wrażenie, że szybko nadrobi stracony kilogram ;)
Zobaczymyu co powie jutro laryngolog, mam dziwne wrażenie, że jakimś cudem lepiej mu w uszku.