ja rodziłam w renomowanym ponoć szpitalu, nasłuchałaam się samych superlatyw o nim, a jak przyszło co do czego to po prostu jedno wielkie bagno, położne(oczywiście nie wszystkie) wredne, zero pomocy, wszystko sobie sama musiałam robić, a jak prosiłam o coś to z wielkimi fochami do mnie, lekarze tez tacy od dupy strony. Zostawily mnie samą na porodówce pół przytomną i poszły sobie kawke pić, musiałam się prosić żeby mi podały chociaż wodę, bo nie miałam sily wstać z podlogi już, pomocy jakiej kolwiek przy porodzie zero....najlepsze było to ze suki od godziny 6 rano wiedziały dobrze że sama nie urodzę i ze będzie cc, ale mnie katowały do 10 rano...jak prosiłam o znieczulenie to mnie wyśmiały...jeszcze się perfidnie śmiały. Nigdy więcej nie bede rodziła w szpitalu publicznym, wolę zapłacić i przynajmniej rodzic PO LUDZKU, a nie zeby mnie ktos traktował jak smiecia.
Witam drogie mamuśki. Chciałabym poruszyć pewien temat, który ostatnio chodzi mi po głowie coraz częściej.
Coraz częściej słyszy się o nieprawidłowościach i porażkach szpitala. Moje koleżanki opowiadając mi historie innych znajomych, dziękują teraz Bogu, że one urodziły swoje dzieci zdrowe i bez żadnych problemów. O co chodzi? Przedstawie 2 sytuacje, które ostatnio mną wstrząsneły i szkoda mi słów na to co się dzieje w tej głupiej POLSCE.
Sytuacja 1: Pewna dziewczyna miała problemy z ciążą. Miała ją zagrożoną, była na tabletkach ale w 8 miesiącu w domu odeszły jej wody płodowe i zaczeła rodzić. Zawieziono ją do szpitala, a w szpitalu, zamiast wziąść ją od razu na porodówkę to oni musieli tą całą procedurę wykonać. Wreszcie dziewczyna została przydzielona do pokoju, doszła tam i zaczeła rodzić na stojąco. Główka dziecka już wychodziła, a położna do niej z tekstem "Pani jeszcze poczeka z tym rodzeniem". W ostateczności jej tata wzioł dziecko (normalnie odebrał poród) i dopiero wpadł lekarz.
SKANDAL NORMALNIE !! Ona już rodziła, a położna do niej żeby jeszcze zaczekała xD Jaja na sali. To jeszcze nic w porównaniu do drugiej sytuacji.
Sytuacja 2: Pewna dziewczyna, dostała skierowanie od swojego lekarza prowadzącego do szpitala, bo już dostała silnych skurczy i uznał, że już powinna zacząć rodzić. Po dotarciu do szpitala, powiedziano jej, że nie ma miejsca w szpitalu i musi poczekać, aż zadzwonią i dowiedzą się gdzie jest wolne miejsce. Po niej zaraz przyjechała pewna Pani z innej miejscowości i została natychmiast przyjęta. W ostateczności szpital kazał jej wyjść na świeże powietrze i poczekać by nie robiła histerii w głównym holu. Dziewczyna urodziła na dworze i dziecko zmarło.
Jak można przyjąć kogoś z innego miasta, a z obecnego wogule się nie interesować? Dla tamtej było miejsce, a dla mieszkanki miasta nie było. Biedna dziewczyna, długo nie mogła się pozbierać. Wytoczyła sprawę w sondzie ale ciężko było to znieść tym bardziej, że straciła dziecko i jeszcze ta sprawa.
Odkąd nasłuchałam się tych opowieści ... modlę się, żeby nie sprawiali problemów, żeby zadbali o poród i bezpieczeństwo mojego dziecka. Przykre jest to jak wiele błędów popełnia szpital w tym kraju.
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 12 z 12.
Faktycznie jaja sobie zrobili, biedna dziewczyna, wgl obydwie biedne...