Byłam dziasiaj na pobraniu krwi do badania hcg ale się stresowałam bo aż wstyd się przyznać ale na widok igły robi mi się słabo . Ile ludzi było masakra 1,5 godziny czekałam żebby się dostać do gabinetu chciałam to już mieć za soba. Kolejka była strasznie długa w niej czekała matka z 2-letnią dziewczynką. Jak ona strasznie płakała aż żal się dziecka wszystkim zrobiło.Matka tej dziewczynki musiałą z nią wejść 2-razy na pobranie krwi. Cały ośrodek ją chyba słyszał no ale co się dziwić w końcu to małe dziecko. W końcu nadeszła moja kolej wchodziłam do gabinetu na mięciutkich nogach jak zobaczyłam jak wyciaga igłe zrobiło mi się słabo i zlałam się ze ścianą czas mi się tak dłużył jak mi pobierała krew że szok. Myślałam że siedziałam tam jakieś 15 min a wyszłam po 5 i to o dziwo na własnych nogach chociaż ręce mi się trzęsły że masakra. Ledwo weszła do domu krew się dalej lała po tym pobieraniu a tu tel. patrze zdziwona a to dzwoni mój Misiek chociaż o tej godzinie nigdy nie dzwonił i jak na mnie rykął że dzwoniła jego mama ze wysłała mi sms-a a ja nie odpisałam ja do niego żeby na mnie nie krzyczał bo żadnego sms-a nie dostałam i chyba z 10 razy sie pytał czy na pewno. Podobno zadzwoniła z pretensjami że wogóle do nich nie przychodzimy a ja mam po dziurki w nosie tej jej nadopiekuńczości jak tam przychodzimy a co dopiero bedzie jak bedziemy mieli dzieci aż strach pomyśleć. Rozumiałabym to albo i nie gdyby miała tylko jednego syna ale ma 2-óch i nad tym druim się tak nie trzęsie. W każdym bądź razie jutro jade po wyniki i do lekarza jak znowu mi z czymś wyskoczy to zmienie lekarza bo ten sie tak uparł ze to bedzie 6-7 tydzień że hej i żadnej opcji nie przyjmuje do wiadomośći. Poczekamy zobaczym.......