kochana jak tak miałam od czwartku skurcze momentami co 5,7 minut i już jechałam na porodówkę,podłańczali mnie pod ktg i nagle skurcze zanikały.Wróciłąm do domu i na nowo skurcze i tak męczyłam się do poniedziałku rano:)
W poniedziałek o 8:30 przyjeli mnie do szpitala a o 21:02 urodziłam.Nie wiem czy byłam bardziej wykończona nieprzespanymi nocami czy porodem:)
trzymam kciuki ,żebyś szybko znalazła się na porodówce,powodzenia!