Wiesz, moj też pod tym wzgledem jest nie do pokonania..jedyny sukces pod wzgledem zasypiania osiagnelam niedawno jak usypialam go na lozku, krecil sie krecil az zasnal...to trwalo ponad tydzien kazdego dnia godzine...a pozniej od nowa, bo chory byl..i hustawka...aleciesze sie ze jakies postepy poczynil ze powoli uczy siue wyciszac sam, bez mojej pomocy...bo moja pomoc itak nic nie dawala..
a mojego w zyciu nie uspalabym w lozeczku bo wylby i zanosil sie nawet jak siedzialabym kolo niego...dopoki by mi bebenki nie wysuadly..albo skurszale matyczne serce po polgodziny powiedzialo by stop...probwalam tezodkladac i brac...to o ile z lozkiem wyszlo to o lozeczku moge zapomniec...
moze wyciszy Ci sie szybciej jak beda lecialy jakies kolysanki, pospiewasz mu albo poczytasz cos monotonnym glosem...moj zasypial przy radiu albo ogolnie kolysankach potem wylaczalam..
jedynie to jak zasnie to go przenosze. Ale zycze wytrwalosci i powodzenia :)))ps moj jak sie budzil po 15 min to musialam, go dolulac i czasem zasypial...pozniej mu to przeszlo po jakims czasie...