myślałam że już bedzie lepiej, 2 noce całe przespane ale na darmo się cieszyłam. Znów nie mogę zasnąć, mój się na mnie denerwuje bo im bliżej porodu to coraz bardziej marudna jestem/ sama to widzę. Jeszcze 19 dni do godziny ZERO, choć wiem że to nie będzie tego dnia.
Wobec tej bezsenności jestem bezsilna, przytłacza mnie to. Nigdy nie miałam kłopotów ze snem, ze zdrowiem, a tu nagle wszystko naraz. Jedyne co mnie raduje to ruchy mojej małej Pociechy w brzuszzku :))
Ciężko jest bo wyjechaliśmy z kraju, tutaj rzecz jasna jest mniej dobrych, zaufanych znajomych, o przyjaciołach nie wspomnę. Jedynie kontakt telefoniiczny i internetowy ale ileż można...
.... zaczyna mi mocno doskwierać samotność, mój pracuje prawie całymi dniami, w domu jestem sama, na zwolnieniu już od jakiegoś czasu niestety i zaczyna mi być zwyczajnie źle. Tak się trochę wyżalam choć nie lubię tego robić ale czasem sprawia to człowiekowi ulgę, mam nadzieję że mi też przyniesie.