
Wysiadam psychicznie...:( Kocham moje dwa małe Smerfiki ,ale..jest mi bardzocieżko.Nie chce się użalać,muszę być spokojna,ale nie mogę.Żałuję,ze ojcem dzieci jest on:(popełniłam ogromny błąd wiążac sie znim.Nie jest młody-ma 36lat,powinien być wyrozumialszy i podtrzymywać mnie na duchu,a on mnie coraz bardziej dołuje.Wczoraj usłyszałam,że mam kochanków,że będe złą mamą,że jestem pusta i leniwa.Mam czyste sumienie,nigdy go nie zdradziłam i nikogo nie mam teraz.Ledwo z łóżka się unoszę,zeby ubrac si,pomalowac,zrobić cos z sobą.Ale nie mam już siły się bronić,wykłucać.Gdy wydzwania po nocach pijany i grozi,ze sie zabije,mam juz dosc i wylanczam telefon.Faktem jest,ze nie kocham go już i wiem,ze podjęłam najlepsza decyzję życia zostawiając go po zajściu w ciąże.Co ja MAM ROBIĆ?jakie szczęscie ,ze mam warunki dla dzieci w domu i kochanych rodziców,którzy pomoga mi w wychowaniu bliźniąt.Co przysługuje mi gdy urodzę dzieci?podpowiedzcie?wstyd mi za to,ze tak źle wybrałam...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.






