Długo nie pisałam, ale czasem tu zaglądałam. Teraz jestem - znów 2 w 1 :) Moje kochane urwisy cieszą się, że będą miały rodzeństwo. Moja ciąża oczywiście zagrożona. Na pierwszej wizycie u ginekologa okazało się, że jest pęcherzyk ciążowy i malutki krwiaczek taki na 4mm. Na kolejnej wizycie był już maluśki zarodek i bijące serduszko a krwiaczka już nie było. Na kolejną wizytę już nie doczekałam, 10 stycznia trafiłam na IP z bólami. Na miejscu okazało się, że jest malutki krwiaczek na pół centymetra. Zostałam z powodu bóli. I tak przeleżałam prawie miesiąc - krwiak rósł i rósł aż miał jakieś 4,5 cm na 2cm. Prawie miesiąc leżałam na ginekologii po czym zostałam przeniesiona na patologię ciąży, to była sobota. W poniedziałek 9 lutego okazało się, że o dziwo krwiaki są dwa, obydwa po ok. 3cm, ale powiedziano mi, że nie ma w nich świeżej krwi, że widać,że się wchłaniają. Wyszłam do domu :) Na wizytę do swojej Pani ginekolog poszłam w piątek 13 lutego, okazało się, że obydwa krwiaki jeszcze są, ale pieknie się wchłaniają. Na tej samej wizycie okazało się też, że będzie synuś :) Następna wizyta jutro :)
A tu piękny dowód na to, że będzie synuś :)