Po generalnych porządkach i wiecznym marudzeniu jak to jest źle naszły jakieś lepsze dnii ;)
Energia powraca, optymistyczne myślenie się włącza, więc jest dobrze ;) POostanowiłam w końcu zrobić coś wyłącznie dla siebie i takim oto sposobem zwerbowałam swoją MEGA uzdolnioną siostrę żeby zafarbowała mi kudełki i zrobiła te obiecane od X czasu tipsy..
Pieczenie piernków skończyło się jak co roku czyli nawet się nie zaczęło..Ale przynajmniej nadziewanie pomarańczy goździkami w końcu doszło do skutku... i Tak po całym dniu generalnego obijania się, zasiadłam z siostrą w fotelu i ta wygłaszając swoją codzienną przemowe ( zazwyczaj krytykowała szkołę, Polską władzę, egzaminatorów Prawa Jazdy itp.. ) nazwała mnie Słoniątkiem! ;o Pytam : - Czemu od razu Słoń? Bo trochę mi brzuch urósł i trochę przytyłam? A ona na to, że przytyłam ale nie troche, że chodze jak pingwino-słoń, i jem więcej i nie mieszcze sie w swoje ulubione ciuchy bo napewno się nie mieszcze skoro ona dawno mnie w nich nie widziała, i radzi mi po ciąży się odchudzać bo innaczej to nigdzie nie wyjde(ewentualnie na ogród) na wakacje bo jak ja się pokaże z takim ciałem, ale generalnie to dobrze, że dużo jem bo przynajmniej jej Chrześniak roośnie ;)
- Nie ma to jak 100 % wsparcie w Młodszej siostrze ;))
Buziaaaki I pozdrowionka i raczej już WESOŁYCH ŚWIĄT!! :))