hmmm z kąd ja znam te zawirowania w małżeństwie ..;) moje trwają od kąd urodziła się mała, potem na chwilę cisza a a teraz od nowa męka..ale mimo wszystko nie rezygnuje i walczę o to żeby moje dziecko nie musiało wychowywać się bez ojca , chociaż nie wiem czy samej mi się to uda:) żeby było dobrze musi byc źle :) trzymam kciuki za Ciebie ! :)
                    
 
	Pamiętam jak mniej więcej rok temu pisałam na blogu, że mam dosyć, że wszystko się sypie, że nie wiem co będzie z moim małżeństwem... 
	Przez ten rok cholernie dużo zmieniło sie w moim życiu, zdarzyło się mnóstwo złych rzeczy, niewiele brakowało bym już nic, nidgy nie napisała... 
	Na szczęście przetrwałam i znów z wiarą patrzę w każdy nadchodzący dzień, po mimo że nie jest łatwo i przyszło mi być samotną matką, bo mąż pracuje na wyjeździe. Wszystko na mojej głowie, a dzieci nie dają nawet chwile odpocząć. 
	Dzisiaj już wyjątkowo dały mi popalić, szlały i biły się cały dzień, jakby diabeł w nie wstąpił i bilans jest taki, że Miśka ma straszne siniaki po ugryzieniach, a Adaś rozbitą głowę i ogromny strup - jak i kiedy ją rozbił nie mam pojęcia. 
	A ja czuję się z tym wszystkim zupełnie samotna...
Komentarze  
	Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
 
		
	
day by day...ech! z czasem będzie lepiej
	
 
						
					
				będzie - musi być :)
Dzisiaj już dobrze, wczoraj miały jakiś trudny dzień, no i za tatą już tęsknią :/
 
						
					
				Pare dni temu a raczej tydzien temu mialam chwile zalamania mialam ochote zrobic cos zeby zniknac . Moj maz olal sprawe nie interesowal sie nami ostatni tydzien urlopu spedzi ze swoja rodzinka a ja z dzieciakami bylam sama bylo mi cholernie ciezko ale to minelo dalam rade i wierze ze ty tez dasz rade wszystko sie ulozy
 
             
             
             
             
             
             
		 
	