Wczoraj pojechałam na pogotowie,tam skierowali Nas na inny oddział, z tamtego oddziału skierowali Nas na oddział położniczy tam niby nie było niby miejsca gdy mój chłopak dzwonił.Tam okazało się że oddział jest zamknięty.Po godzinie 19 nikogo już nie przyjmują.Pani położna z wielką ŁASKĄ wzięła ode mnie kartę i zaśmiała się do swojej kolezanki drugiej mądrej pani położnej.Siedziałam tam przez ponad 2godziny i żadna nawet na mnie nie spojrzała,tylko c,i szukały szpitala do którego mnie można odesłac i znalazła jakies dwie godziny drogi ode mnie.I nie miała jeszcze pewności czy Oni tam mnie przyjmą.A na pytanie czy jeżeli teraz zaczęłam bym rodzic jest dla mnie miejsce Ta SUCZA odpowiedziała że nie ma.!Najlepiej rodzic przed 19;):(
2012-08-14 10:13
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
zglos to gdzies wyzej
racja;/ i jak sie to skonczyło? do domu pojechalas?
No niestety zdarza się że w szpitalu może nie być miejsca. Jak coś zagraża życiu to szpital ma obowiązek Cię przewieźć do innego ale jeżeli nie to wystarczy jak poinformują Cię gdzie jest miejsce. Chciałabyś rodzić na korytarzu np.? Przecież to nie jest niczyja wina że nie ma miejsca w szpitalu. Rozumiem Twoją złość ale Ty też powinnaś trochę zrozumieć. Ja też miałam taką sytuację jak byłam w pierwszej ciąży że mnie nie przyjęli do szpitala z powodu braku miejsc a sączyły mi się wody i miałam skierowanie.
No,ale jeśli ja bym akurat zaczęła rodzic?To też by mnie odesłali to innego szpitala?Na całe szczęście nie zaczęłam rodzic,chodziło mi tylko o to by mnie zbadali,spojrzała na mnie,a ona nawet w oczy mi się nie spojrzała,to jak ja mam to zrozumiec?To że wyśmiała mnie też powinnam zrozumiec.?Jak to nie ma miejsca dla pacjentki jak widziałam DWA ŁÓŻKA wolne.A na pytanie czy tutaj jest wolne- zmieniała zdanie...I to że oddział jest zamkniety po 19:00?Jakaś paranoja.
No niestety zdarza się że w szpitalu może nie być miejsca. Jak coś zagraża życiu to szpital ma obowiązek Cię przewieźć do innego ale jeżeli nie to wystarczy jak poinformują Cię gdzie jest miejsce. Chciałabyś rodzić na korytarzu np.? Przecież to nie jest niczyja wina że nie ma miejsca w szpitalu. Rozumiem Twoją złość ale Ty też powinnaś trochę zrozumieć. Ja też miałam taką sytuację jak byłam w pierwszej ciąży że mnie nie przyjęli do szpitala z powodu braku miejsc a sączyły mi się wody i miałam skierowanie.
No,ale jeśli ja bym akurat zaczęła rodzic?To też by mnie odesłali to innego szpitala?Na całe szczęście nie zaczęłam rodzic,chodziło mi tylko o to by mnie zbadali,spojrzała na mnie,a ona nawet w oczy mi się nie spojrzała,to jak ja mam to zrozumiec?To że wyśmiała mnie też powinnam zrozumiec.?Jak to nie ma miejsca dla pacjentki jak widziałam DWA ŁÓŻKA wolne.A na pytanie czy tutaj jest wolne- zmieniała zdanie...I to że oddział jest zamkniety po 19:00?Jakaś paranoja.