2011-09-16 11:31
|
Nie mam juz sil, jak zapewne wiele z Was. Problem pojawil sie dawno, tylko, z ja go bagatelizowalam. Otoz moje dziecko popada w calkowita histerie i drze sie najglosniej jak sie tylko da. Dusi sie, nie moze sie ocknac, az do momentu kiedy wezme ja na rece. Nie mam juz sil, bo ile mozna robic noszac na rekach? Ja wiem, ze jest jej tak dobrze, ale niestety nie ja ja tego nauczylam, tylko babcia. U nas rzadko kiedy sie ja nosi. Mialyscie napewno podobny problem jak sobie poradzilyscie? Moze jakies sposoby??
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
a od wczoraj mam nie lada problem z Kubusiem.....bo jak do tej pory nie miałam co narzekać,bo był raczej grzecznym dzieckiem, no czasami zdarzały sie marudzenia i płacze.ale to przeciez normalne :0)
od wczoraj jak tylko mu czegoś nie dam, albo zabronie lub też nie wezme na ręce zaczyna sie drzeć i to dośłownie!!! krzyczy,że tchu mu brak...ale ja nie ustepuję w podjęctek decyzji (bo jak moge mu dac podejśc do pieca skoro jest gorący! a on za wszelką cene chce!) i jest jeden wielki krzyk...staram sie odwrócic jego uwagę..i za chwilę przechodzi az do następnego razu kiedy to chce np. na ręce.....wezmę go i juz nie pasuje wiec sie drze....to go odkładam na podlogę....a on wstaje i tuli mi się do nogi, ale juz go nie biorę,tylko kucam do niego i mówię mu,że go kocham i zagaduje go o dupie maryny....w stateczności znów sie uspokaja...itd itd
normalnie wczoraj sie poryczałam z bezsilności :'(
nerwy na koniec dnia wzięły górę :/
Ale będę konsekwentna i nie dam się...tak jak to zrobilam ze średniakiem...i do tej pory mam tego skutki :/ tylko Mati od urodfzenia juz dawał w kość....i dlatego ciągle mu ulegałam,żeby ciagle nie płakał...i to był moj błąd!!!!!!!
tym razem sie nie dam....pokaże małemu,że złość do niczego nie prowadzi i mam nadzieję,że w końu sie przestanie tak drzeć i wymuszac krzykiem i płaczem .....
aż mi lżej że z siebie to wyrzuciłam...bo jest mi tak cholernie ciężko...ta bezsilnosc, że nie można dziecku wytłumaczyć,że źle robi...tylko nasze zachowanie, nasze opanowanie i spokój jest to w stanie pokonać....więc powodzenia....na twoja malutką na pewno też to podziała :)
PS. a miałam napisać bloga o moim małym diabełku od 2 dni...ale juz napisałam,co chciałam wyrzucić :)
Pozdarwiam
Mam ten sam problem.Tylko z tą różnicą że jestem w 25 tygodniu ciąży i nie mogę za bardzo już podnosić synka.Na szczęście on chwilę popłacze,żuci się na podłogę,chwilkę poleży i wstaje.
Wolę żeby on chwilkę sobie poleżał i połakał niż mam narażać zdrowie drugiego dziecka.
W mojej rodzinie był przypadek że kobiecie ciężarnej oderwało się łożysko jak nosiła swoje dziecko.
Najbardziej się synek cieszy jak mąż wraca z pracy.Wtedy Tomuś non stop wisi na rękach.