Ja pojechałam rano do szpitala ze skierowaniem z nadzieją że będą mi wywoływać poród ktg miałam robione co 3h...o 17ostatnie ktg wykazało że mam tak mocne skurcze że powinnam już na porodówce leżeć i położna wzięła moje ktg i poszła pokazać dziewczynie (dla porównania)która miała słabe skurcze a zwijała się z bólu i pamiętam jak ta dziewczyna się pytała jak ja to zrobiłam że nie odczuwam...poród zaczął się o ok 21.20 od dziwnych nieregularnych ucisków (to nawet nie był ból)a na sali porodowej spędziłam 10min (ktg nie zdążyli mi podłączyć)a mąż wleciał jak już ważyli małego i za mnie podpisywał papiery (ok 21,30 miałam 6cm rozwarcia..na salę porodową weszłam o 22 a 22,10 urodził się syn)bardzo dziękowałam mojej lekarce że w tym dniu kazała mi iść do szpitala bo ja bym się nie zorientowała że rodzę czekałam na mega bóle jak z pierwszym ...tak jak każda ciąża jest inna tak i każdy poród jest inny...drugi ponoć najłatwiejszy...powodzenia:)