W grudniu miesiaczke dostalam 11 - byla okropna,obfita nawet w nocy (gdzie u mnie to dziwne bo w nocy nigdy nic mi nie lecialo ,tylko rano jak wstawalam z lozka chlustalo ze mnie),przezylam masakre , bo z nadzieja ze moze juz krwawienie ustaje po ra raz kolejny zakrwawilam spodnie jakby ktos mnie mordowal. Wszystko byloby ok gdyby nie plamienia ok 2tyg wczesniej,ale jak juz dostalam miesiaczke pomyslalam ze wszystko jednak ok... A tu zonk .. Sylwestra spedzilismy z Krzyskiem w hotelu tylko we dwoje;-) I tez wszystko byloby ok gdyby nie plamienie ktore zauwazylam 30 grudnia.. I UWAGA TRWALO DO 12 STYCZNIA... Do tego ciagle chudne mimo ze jem , waze 49 kg gdzie przed ciaza wazylam 55. Byłam u lekarza i dowiedzialam sie tyle co nic: prosze brac rutinoscorbin bo to moze byc z oslabienia organizmu i przyjsc gdy krwawienie/plamienie ustanie ... ;/!!!! Tak wlasnie po taka info jechalam 25km w najgorsze zawieje !!! ... Mialyscie tak i co to moze byc ??? .. Torbiel ? Nadżerka ? Anemia ? Naczytalam sie winternecie niepotrzebnie i mam metlik w glowie...
PS Nie pytam tu bo chce od razu diagnozy tylko po prostu moze ktoras z was miala podobnie ;-)
2011-01-14 14:37
|
TAGI