kryzysem bym tego nie nazwala ale sa czasem spiny

tak w obrębie pierwszego roku, ze można powiedzieć ze urodzenie się dziecka i problemy z tym związane były przyczyna kryzysu.
Opcja anonimowa jest dostępna.
kryzysem bym tego nie nazwala ale sa czasem spiny
Nie wiem czy mogę powiedziec ze jest to z powodu mojego urodzenia dziecka,bo i tak ja wszystko przy małej robie. A przy okazji 100 innych rzeczy :) ale może powinnam 101 haha
tak przy urodzeniu pierwszego dziecka yl kryzys ktory skonczyl sie prawie rozstaniem , ale jakos przetrwalismy :)
wydaje mi sie ze spowodowane bylo to tym ze ylismy bardzo mlodzi i oboje musielismy sie znalezc w nowej dla nas sytuacji
Dopiero po zamieszkaniu razem, okazało się, że nasz 15-letni związek to fikcja...Tzn. JA dopiero wtedy to zrozumiałam.
Przeżywaliśmy, ale nie miało to nic wspólnefgo z mała
kryzys był ale nie związany z dzieckiem
Czesto sie klocimy, ale zeby od razu nazwac to kryzysem? Po prostu moj maz w dalszym ciagu ma trudnosci z rozroznieniem przyjemnosci od obowiazku...