Ja nie wiem czy ze mną coś jest nie tak bo odkąd mam dziecko nie potrafię wyluzować. Już praktycznie nigdzie nie wychodzę, ostatni raz byłam z kumpelą na mieście pół roku temu, no i wczoraj wyszliśmy z mężem do klubu. Wróciliśmy przed chwilą do domu, mały śpi a ja się czuję strasznie podle. Teściowa powiedziała, że nie powinniśmy nigdzie wychodzić bo mamy dziecko. Spotęgowała tym moje poczucie winy.
Nawet jak gdzieś jestem to i tak nie umiem się dobrze bawić bo ciągle w podświadomości mam urojone, że robię coś złego.
Na co dzień spędzam dużo czasu z dzieckiem, wymyślam ciekawe zabawy i atrakcje dla niego, czytamy książeczki, gotuję mu ulubione rzeczy i łączy nas głęboka więź bo mały jest do mnie niesamowicie przywiązany. Nawet przeszłam teraz na pół etatu w pracy aby spędzać z nim jak najwięcej czasu.
Tak się zastanawiam czy wyjście do kina albo do klubu raz na 3 miesiące to coś złego? Czy moja rodzina ma rację utwierdzając mnie w przekonaniu, że postępuję źle? Już sama nie wiem co o tym myśleć... Dziecko dzieckiem ale przecież ja też jestem człowiekiem i mam prawo raz na jakiś czas się rozerwać.
A Wy wychodzicie czasami poimprezować? Jak się z tym czujecie?
Odpowiedzi
to wręcz powinnaś to zrobić, jak będziesz wypoczęta i odstresowana to dziecko będzie miało większy pożytek z takiej mamy niż ze zmęczonej i znudzonej. A teściowej się nie wybiera, dostajemy w pakiecie;)
ja czasem mam wyrzuty sumienia, gdy np mam taki dzień, że mnie długo nie było, bo praca. ale to potrafię sobie przetłumaczyć - muszę przeciez nas utrzymać.
gorzej, jak np. mam wyjścia z koleżankami. raz na 2 miesiace może mi się zdarza wyjście na jakieś 3h na spotkania z koleżankami z byłej pracy. to wtedy moze nie tyle, ze jakoś strasznie się dołuję, ale trochę żle mi z tym.
2 razy w tyg spotykam się z przyjaciółką na kawie - albo u niej albo na mieście, ale to w porze Marcina drzemki, wypad na 2h. jeśli on nie spi, to biorę go ze sobą. z tym nie mam problemu.
jak przyjeżdża M. to sami stwierdziliśmy że wolimy wychodzić z dzieciakami. jesteśmy razem od ponad roku i sami na kawę wyszliśmy w 1 rocznicę.
wg mnie naprawdę Twoja rodzina (i ty :) przesadza. przecież ważne jest zebyście czasem pobyli sami, jak za czasów narzeczeńkich. to są niesamowicie ważne momenty dla zwiazku. a bezsensem jest, ze nawet jak wam się uda, to zamiast się tym cieszyć, Ty się dołujesz...