2. Kiedy zaczelo juz sie cos dziac, wlaczylam aplikacje na tablecie do liczenia skurczow i wyszlo, ze te sa co 3 minuty. Telefon do poloznej. Miedzy telefonem do niej a jej przyjazdem moje bieganie spod prysznica na toalete i spowrotem;) polozna przyjechala i stwierdzila, ze rodzimy, bo do szpitala nie zdarze. No i po pol godzinie od jej przyjazdu maly byl na swiecie;)
Mam dwa pytania.
1. Czy zanim nastąpiły u was te skurcze "właściwe" miewałyście skurcze przepowiadające ? Jak bardzo one bolały i jak często występowały ? Czy może był to taki stały ból jak miesiączkowy ?
2. W jaki sposób odczuwałyście skurcze porodowe, tzn. po czym poznałyście, że to już te właściwe i musicie jechac do szpitala. Były częste ( jaka częstotliwośc ?) czy tak bardzo bolesne ?
Tak się zastanawiam, jeśli nie miewałyście skurczy przepowiadających, albo były one bardzo słabe bólowo, to w takim razie jak zaczęła się akcja, to mogłyście byc pewne, że to ta właściwa..
Chyba, że takich akcji było kilka, a potem ból jednak mijał nagle..
*
Pytam z ciekawości. Jeden poród mam już za sobą, ale jak wiadomo każdy jest inny. Tym bardziej, że wtedy już na tym etapie co chwile miałam skurcze lub stały ból jak miesiączkowy i inne bolesne dolegliwości, więc jak zaczęły się skurcze właściwe, to nie byłam pewna czy to na pewno jest "to" i mam jechac czy nadal czekac .. ;)
Odpowiedzi
2. Kiedy zaczelo juz sie cos dziac, wlaczylam aplikacje na tablecie do liczenia skurczow i wyszlo, ze te sa co 3 minuty. Telefon do poloznej. Miedzy telefonem do niej a jej przyjazdem moje bieganie spod prysznica na toalete i spowrotem;) polozna przyjechala i stwierdzila, ze rodzimy, bo do szpitala nie zdarze. No i po pol godzinie od jej przyjazdu maly byl na swiecie;)
2. Rodziłam bólami krzyżowymi. W sobotę o 6 rano obudził mnie mocny ból pleców. Trzymało parę minut i przestało. Myślałam, że źle spałam ale zaczął się powtarzać co 10 minut i trwał z minutę. I tak do 10 rano. Obstawiałam, że to już poród, ogarnęłam wszystko i czekałam, aż zaczną się bóle co 5 minut. O 10 przerwy zwiększyły się do pół godziny i dłużej więc zgłupiałam. Cały dzień tak to trwało. Wieczorem ból był już dość silny, każdy skurcz to było masowanie pleców i zaciskanie zębów. W międzyczasie dzwoniłam do położnej co o tym sądzi - kazała czekać w domu aż coś się rozwinie. O północy postanowiliśmy pojechać na IP na ktg z uwagi na totalne zgłupienie sytuacją oraz rzadsze ruchy. Po ktg od razu wylądowałam na porodówce z rozwarciem i zgładzoną szyjką. No i wtedy już się zaczęło na całego. O 2 w nocy już wyłam z bólu a o 4 chciałam skakać z okna i darłam się jak opętana. O 7.50 po wielkich mękach urodził się Wojtek.
2. skórcze porodowe zaczęły się godz później o 12 podobne na początku do miesiączkowych były co 10 min bolało najpierw podbrzusze ale z każydym skurczem coraz mocniej.... po kąpieli nie minęły tylko się nasiliły... były co 8 min.... potem co 5 min bardzo mocne najpierw od dołu brzuchsa potem ból szedł do góry trwały 3 godz potem doszły skurcze krzyżowe .... bardzo bolało więc nie dąło się ich ominąć :D