Do mam, których mężowie pracują w systemie 4-1 lub 3-1 .. ( 40 tygodni nie akceptuje łamanych więc napisałam z pauzami zamiast tego). migrena |
2014-03-07 18:46
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Ile z Was ma partnerów, mężów, którzy wyjeżdżają na 4 tygodnie a wracają na tydzień do domu? Mnie przeraża sama wizja 5 dni w tygodniu w trasie na jeden- dwa dni w domu.. a tego systemu 4/1 to już w ogóle sobie nie wyobrażam..
Jak sobie radzicie z Waszymi relacjami, ile macie dzieci i jakie są z nimi relacje partnera? Czy jeśli się bardzo kocha swojego mężczyznę to idzie to znieść bez szwanku?
Ja już wiem, że nie obejdzie nas i będziemy musieli się zdecydować na taką pracę, i mam tu nadzieję, że to będzie tylko kilka dni w tygodniu a nie całe tygodnie.. i boję się o to jak będziemy sobie radzić. Jak sama sobie poradzę z dwójką dzieci.
A swoją drogą czy u Was też jest takie bezrobocie?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

5

Odpowiedzi

(2014-03-07 18:55:07) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
wabik
Co prawda już nie jestem z ojcem córki, ale jak byliśmy razem, to pracował głównie w delegacjach w innym mieście albo za granicą. Najdłużej 2 miesiące go nie było. Idzie przeżyć. ;)
(2014-03-07 19:50:20) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamakacpram
Mojej szwagierki mąż wyjeżdża na 2-3miesiące, a przyjeżdża na tydzień góra dwa. Mają dwójkę dzieci... Radzi sobie super, chociaż młodsza córka do nie dawna bała się taty jak przyjeżdżał bo nie wiedziała kto to :)
(2014-03-07 21:00:26) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ula24
Mój mąż wyjeżdzał średnio na 2 tyg i wracał tylko na weekend. Wtedy córka nawet nie zauważała teoretycznie jego nie obecności, w ciągu dnia ale zaczęły się nocne lęki, teraz jak ma 21 miesiecy wyjazd taty to okropne przeżycie, dlatego intensywnie szukamy dla niego pracy w Polsce bo widzę, że to za dużo kosztuje nasze dziecko. Jeśli chodzi o nas jako małżeństwo to wydaje mi się, że jak się kogoś bardzo kocha to jest się w stanie to przejśc i normalnie wychowywac dzieci - trzeba tylko trzymac wspólny front a nie, że tata wraca i wprowadza jakieś swoje całkiem inne porządki, dzieci mają wtedy namieszane w głowie:) Wiadomo, że czasem są jakieś starcia np moja teściowa oczekuje, że kiedy tylko mąz wraca od razu chce zebyśmy do niech przyjechali i siedzieli z nimi, a my się chcemy nacieszyc sobą a mamy tylko dwa dni na to:/ Choc uważam, że na dłuższą metę tak się nie da życ..jest cięzko i to bardzo i nie chodzi mi tu o opiekę nad dziećmi czy kupę obowiązków tylko o te samotne wieczory.....
(2014-03-07 21:35:22) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
han
Mój tak wyjeżdżał i olaboooga nigdy nie wracał o czasie. NIGDY. Zawsze to przedluzali a juz w polowie tygodnia kiedy był w domu kazali mu sie ladowac na jakiejś firmie oddalonej od domu o 100km co trwalo dwa dni czasem,więc dajmy na to ze środy robil sie piątek a w niedziele rano wyjazd i czekanie pod telefonem. Jak tirem to pół biedy bo lepsze sa warunki bytowania :) a jak weekend był to juz wiadome było ze nie ma co do niego pisac czy dzwonić bo "weekendy na parkingu z chłopakami" najcześciej kończyły sie w pon. Nieeee stanowcze nieee,myslę ze nie jest to warte tej kasy tym bardziej ze jest co raz gorzej. Jesli mowa o transporcie. Moim zdaniem to jest dobre dla osób samotnych a nie rodzin i to z dziecmi. Miłość milością a nieobecność swoją drogą.
(2014-03-07 22:06:55) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
sewilka
Mój mąż pracuje jako kierowca ciężarówki ale w każdy weekend jest w domu.
Najważniejsze wg mnie jest zaufanie, jeśli tego zabraknie to związek się sypnie prędzej lub później... My mamy ze sobą ciągły kontakt telefoniczny,wcześniej zanim zaszłam w ciążę dużo z nim jeździłam, więc teraz wiem jak wygląda jego praca i jestem w stanie dużo rzeczy zrozumieć. Nie ma między nami niedomówień, wszystkie nieporozumienia są wyjaśniane od razu. Jak trzeba to weźmie dzień wolnego żeby gdzieś ze mną pojechać, załatwić... Nie jest wcale tak źle jakby się wydawało, jest czasami dołujące jak mam gorszy dzień i nie mam się do kogo przytulić, ale człowiek jest tak skonstruowany, że do wszystkiego się przyzwyczai :)
Jednak nie zmienia to faktu, że z chwilą narodzin dziecka zmienia pracę, aby być na codzień w domu i to nie jest mój pomysł i jestem szczęśliwa, że nie chce być weekendowym tatą.

Podobne pytania