2015-04-30 23:29 (edytowano 2015-04-30 23:30)
|
wkurzone/zdenerwowane/obrażone to...
Moja ostatnio ma taki wyćwiczony już schemat- najpierw ryk, potem kładzie się na podłodze i "płacze" z twarzą przy ziemi i czołga się jeszcze żeby zrobić większe wrażenie -_- Na szczęście trwa to tylko chwilę, gdy widzi że nie reaguję to przestaje...
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
a) jeśli mam dobry humor, a problem nie jest złożony, to ją rozśmieszę, bo podejdę z uśmiechem do tego i zdziwieniem, odwrócę uwagę, wytłumaczę co i jak i zachęcę do nie płakania
b) jeśli mam zły humor, a problem jest bardzo błahy, to krzyknę..
Jesli problem jest faktycznie dosyc dla niej smutny, wielki, to pocieszam jak mogę, chyba, że po 15minutach wycia nie daje mi dojśc do głosu, bo lamentuje, to zostawiam samą, odcinam się na chwilkę, rozmawiamy dopiero na spokojnie.
W oby dwu przypadkach zawsze wówi "mamo, pomóż, mamo zrób to, mamo, czemu?" więc wszystko uzależnia ode mnie i liczy, że dam radę to ogarnąc, dużo jęczy przy tym i lamentuje, a jak już problem rozwiązany, to jakby to już zlewała, np. to co chciała, dajmy na to, że zgubiła zabawkę i lamentuje, ale jak ją znajdę, to mówi, że nie chce i robi obrażoną minę. Ale zazwyczaj nie kłóci się o coś co ma zorbic, bo zazwyczaj nie daję jej wyboru, żeby mogła odmówic : pytam tak, by nie mogła odpowiedziec "nie". Czasem, owszem, szczególnie ostatnimi czasy, protestuje, ale zdarza mi się ją przekupic lekko, albo mówic ostro, że musi i koniec, proszę ją przy tym, by się słuchała, to i ja będę ją słuchac.
Młodsza:
Rzuca się z pazurami, szczypie, ciągnie, zaciskając przy tym szczękę na znak, że użyłą całej swej siły, kładzie się na mnie przy tym, wisi lub usiłuje sama obok wygiąc w łuk, nie patrząc gdzie jest, więc trzeba łapac i krzyczy przy tym niemiłosiernie, albo mocno płacze. Wtedy też najlepiej spokojnym byc i nic nie gadac, bo im więcej się mówi i na nią patrzy, a już nie daj Boże zakazuje z poważną miną, tym jest gorzej, serio, ją uspokaja tylko lekka zlewka :P