Ja do cierpliwych nie należę niestety, jeśli nadchodzi moment kulminacyjny wkładam małą do łóżeczka i wychodzę do drugiego pokoju wziąć kilka głębszych wdechów, powiedzieć sobie coś brzydkiego pod nosem, policzyć do 10 i od razu mi lepiej ;P. Jeśli partner jest w domu to oddaję małą jemu pod opiekę a sama idę odetchnąć
