Ja do cierpliwych nie należę niestety, jeśli nadchodzi moment kulminacyjny wkładam małą do łóżeczka i wychodzę do drugiego pokoju wziąć kilka głębszych wdechów, powiedzieć sobie coś brzydkiego pod nosem, policzyć do 10 i od razu mi lepiej ;P. Jeśli partner jest w domu to oddaję małą jemu pod opiekę a sama idę odetchnąć
2013-10-25 17:20
|
Jak radzicie sobie z nerwami jakie macie sposoby żeby dać im ujście kiedy dziecko tak wypowadza z równowagi że macie ochote krzyczeć płakac i najlepiej wszystko na raz?
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Ja do cierpliwych nie należę niestety, jeśli nadchodzi moment kulminacyjny wkładam małą do łóżeczka i wychodzę do drugiego pokoju wziąć kilka głębszych wdechów, powiedzieć sobie coś brzydkiego pod nosem, policzyć do 10 i od razu mi lepiej ;P. Jeśli partner jest w domu to oddaję małą jemu pod opiekę a sama idę odetchnąć
pewnie teraz się posypią komentarze, że żadnej z mam dzieci nie wyprowadzają z równowagi ;P.
Ja do cierpliwych nie należę niestety, jeśli nadchodzi moment kulminacyjny wkładam małą do łóżeczka i wychodzę do drugiego pokoju wziąć kilka głębszych wdechów, powiedzieć sobie coś brzydkiego pod nosem, policzyć do 10 i od razu mi lepiej ;P. Jeśli partner jest w domu to oddaję małą jemu pod opiekę a sama idę odetchnąć
o to właśnie też robię :D
Ja do cierpliwych nie należę niestety, jeśli nadchodzi moment kulminacyjny wkładam małą do łóżeczka i wychodzę do drugiego pokoju wziąć kilka głębszych wdechów, powiedzieć sobie coś brzydkiego pod nosem, policzyć do 10 i od razu mi lepiej ;P. Jeśli partner jest w domu to oddaję małą jemu pod opiekę a sama idę odetchnąć
pewnie teraz się posypią komentarze, że żadnej z mam dzieci nie wyprowadzają z równowagi ;P.
Ja do cierpliwych nie należę niestety, jeśli nadchodzi moment kulminacyjny wkładam małą do łóżeczka i wychodzę do drugiego pokoju wziąć kilka głębszych wdechów, powiedzieć sobie coś brzydkiego pod nosem, policzyć do 10 i od razu mi lepiej ;P. Jeśli partner jest w domu to oddaję małą jemu pod opiekę a sama idę odetchnąć
Dokładnie tak samo :)
Ja do cierpliwych nie należę niestety, jeśli nadchodzi moment kulminacyjny wkładam małą do łóżeczka i wychodzę do drugiego pokoju wziąć kilka głębszych wdechów, powiedzieć sobie coś brzydkiego pod nosem, policzyć do 10 i od razu mi lepiej ;P. Jeśli partner jest w domu to oddaję małą jemu pod opiekę a sama idę odetchnąć