2013-05-22 21:16
|
... to jak opisałabyś siebie - jaką matką jesteś?
Wolność słowa - ciekawa jestem jakimi jesteście mamami!
TAGI
Odpowiedzi
Wszyscy mówią, że jestem dobrą mamą, bo dbam o dziecko, mi się wydaję, że czasem przesadnie. alee Staram się.
Wesoła jestem, sporo się wygłupiam, czytam i śpiewam, ale i krzyknę kiedy potrzeba.
Pozwalam na sporą swobodę Marcelemu, jak i również nie trzymam się zasad nadwrażliwych mam na to jak jest ubrany, i co czyni na podwórku, w sensie czy tapla się w błocie, czy biega na boso ( oczywiście w granicach rozsądku) ale lubię go hartować, bo widzę jak go szczęście wypełnia gdy może to wszystko.. a i zdrowy jak ryba, więc się utwierdzam w tym, że dobrze się dzieje nawet jak poparzył sobie ostatnio pupę pokrzywami bo latał bez pieluchy.
Bardzo za to frustruje mnie kiedy coś idzie ( wg mnie) nie tak, od razu zakładam czarne scenariusze a propos mojego wkładu w jego wychowanie, ciągle mam wrażenie, że nie jest tak jak sobie to wyobrażałam, że będzie. Bo jest rozpieszczony i lubi krzyczeć i piszczeć ostatnio a to kolejny powód do matczynej depresji.
Ja to jestem umęczoną mamą, tym, że jestem mamą które chce zrobić wszystko naokoło tak by było idealnie a wkurzam się, że tak się nie da, bo zawsze coś się rozleje (dosłownie i w przenośni).
Wesoła jestem, sporo się wygłupiam, czytam i śpiewam, ale i krzyknę kiedy potrzeba.
Pozwalam na sporą swobodę Marcelemu, jak i również nie trzymam się zasad nadwrażliwych mam na to jak jest ubrany, i co czyni na podwórku, w sensie czy tapla się w błocie, czy biega na boso ( oczywiście w granicach rozsądku) ale lubię go hartować, bo widzę jak go szczęście wypełnia gdy może to wszystko.. a i zdrowy jak ryba, więc się utwierdzam w tym, że dobrze się dzieje nawet jak poparzył sobie ostatnio pupę pokrzywami bo latał bez pieluchy.
Bardzo za to frustruje mnie kiedy coś idzie ( wg mnie) nie tak, od razu zakładam czarne scenariusze a propos mojego wkładu w jego wychowanie, ciągle mam wrażenie, że nie jest tak jak sobie to wyobrażałam, że będzie. Bo jest rozpieszczony i lubi krzyczeć i piszczeć ostatnio a to kolejny powód do matczynej depresji.
Mamy naprawdę dużo wspólnego ;)
Wesoła jestem, sporo się wygłupiam, czytam i śpiewam, ale i krzyknę kiedy potrzeba.
Pozwalam na sporą swobodę Marcelemu, jak i również nie trzymam się zasad nadwrażliwych mam na to jak jest ubrany, i co czyni na podwórku, w sensie czy tapla się w błocie, czy biega na boso ( oczywiście w granicach rozsądku) ale lubię go hartować, bo widzę jak go szczęście wypełnia gdy może to wszystko.. a i zdrowy jak ryba, więc się utwierdzam w tym, że dobrze się dzieje nawet jak poparzył sobie ostatnio pupę pokrzywami bo latał bez pieluchy.
Bardzo za to frustruje mnie kiedy coś idzie ( wg mnie) nie tak, od razu zakładam czarne scenariusze a propos mojego wkładu w jego wychowanie, ciągle mam wrażenie, że nie jest tak jak sobie to wyobrażałam, że będzie. Bo jest rozpieszczony i lubi krzyczeć i piszczeć ostatnio a to kolejny powód do matczynej depresji.
a w życiu jestem matką, która patrzy jak jej córka staję się powoli kobietą... jestem dumna jak ją widzą i szczęśliwa, że wszystko czego ją uczyłam zostało w niej, pękam z dumy jak widzę ją zmęczoną po wolontariacie w hospicjum, ja sama nie wiem czy miałabym odwagę tam pomagać... jak mogę wracać ze szkolnego zebrania z dobrymi ocenami, jak czasem mam coś do załatwienia po pracy a moją córka zrobi obiad, pranie i co trzeba eh mogłabym pisać godzinami. Wyrosła mi na mądrą dziewczynę... powiem tak, teraz wiem, że czas poświęcony dziecku naprawdę procentuje. Co by nie wpaść w samozachwyt to oczywiście moje dziecko ma wady jak każdy z nas... tylko nie o wady tu chodzi lecz o wychowanie tego maluszka na porządnego człowieka :)