Dziewczyny mam mega problem z pokarmem. Dwa dni temu zaczął mi zanikać, być może ze stresu bo mały akurat ciężko przechodził biegunkę. Nie wiem co robić. Popijam herbatkę na laktację i litry innych płynów ale to na nic, zmieniło się tyle że częściej chodzę do toalety. Pierwsze dwa dni musiałam dokarmić maluch sztucznym mlekiem na wieczór, ale wypił tylko 60ml. Dziś cały dzień przystawiam go do piersi i odciągam pokarm (czy raczej resztki) po każdym karmieniu. Efekt jest taki że po butelce (TT) mały nie chce ssać, po strzykawce to samo. Nie wiem czy przetrzymywać go dalej czy podać sztuczne mleko, boję się że go głodzę. Jak myślicie jest sens walczyć o tą laktację czy ona bez względu na wszystko zanika???
Odpowiedzi
Dziewczyny nie wiem dlaczego tak czuję ale dla mnie utrata pokarmu to byłaby moja totalna porażka, tak się nastawiałam na karmienie piersią i tyle się umęczyłam żeby karmić (okropny ból mi to sprawiało do niedawna) że nie przyszło mi do głowy że laktacja nagle może ustać. Do tego ten mój krasnalek dopiero był chory i jest po kuracji antybiotykowej więc nie wyobrażam sobie podawać mu mleka modyfikowanego. Oj mam nadzieję że wszystko będzie dobrze.
Ja miałam to samo. Właśnie jakoś między 6-8 tyg(dokładnie nie pamiętam) a później jakoś ok 12 tyg. Dopiero po trzech miesiącach laktacja się porządnie unormowała. Miałam ciągłe obawy że stracę pokarm, że mam go za mało. Ale mała przybierała na wadzę baaardzo dobrze więc to mnie uspokajało. Druga sprawa to taka, że zdawałam sobie sprawę że każda kobieta jest w stanie wykarmić dziecko, jeśli nie ma żadnych medycznych przeciwwskazań. Czasem tylko trzeba troche bardziej popracować nad "produkcją" pokarmu. Człowiek nie maszyna.. Na wszystko trzeba czasu.