Medeor Łódź- czy któras tam rodziła?? martuchaaaa89 |
2012-08-09 12:32
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

jakies opinie uwagi??

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

3

Odpowiedzi

(2012-11-14 23:41:17) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
arua
Rodziłam w Medeorze na początku 2012 roku, przyjechałam ze skurczami o godz. 10 rano w niedzielę, lekarze badali mnie co godzinę aż do 20:00, o 20 dr Laskowski orzekł że szyjka się scentrowała i wezwali wybraną przeze mnie położną. Przyjechała kobitka o 21 i postanowiła mnie zbadać o 24 okazało się ze szyjka nie jest scentrowana a rozwarcie jest na 1,5 centymetra i od 10 rano ani drgnęło ale kazała czekać i tak z mężem w potwornym bólu czekaliśmy aż do 11 rano w poniedziałek kiedy to wybrana położna stwierdziła że musi nas opuścić i przejęła nas kolejna zarządzając że trzeba podać oksytocynę- podała ból stał się nie do wytrzymania a rozwarcie leniwie zaczęło się poprawiać więc stwierdziła ze poda mi dożylnie nospę której jak napisane jest w ulotce podawać w trakcie porodu nie wolno- a jednak wolno...cierpiałam strasznie ból nie do wytrzymania, po nospie zaczęło kręcić mi się w głowie, nie mogłam płynnie mówić, chwiałam się na nogach i pojawiły się skurcze parte a mnie nie pozwolono przeć...to było straszne, o 13 zjawił się dr Krajewski i stwierdził ze dziecko źle wstawiło się w kanał rodny ale jeszcze spróbował wycisnąć dziecko z mojego brzucha ...kolejna straszna rzecz, jak to się nie udało o 13:15 podjął decyzję o cesarce i tak się zakończyły moje cierpienia. Dziecko urodziło się 8 punktów z siną skórą i napięciem mięśniowym. Nie pokazano mi jej po porodzie nawet na sekundę tylko zabrano. Oddano mi dziecko po 2 godzinach kiedy byłam już na sali poporodowej. Co chwila ktoś przychodził i sprawdzał stan mojej macicy i rany po cesarce więc małe szanse na odpoczynek. W drugiej dobie pielęgniarka która przyszła na dyżur o 6 rano wesoło zapaliła światło obudziła dziecko do przewijania i wyszła. Jesteśmy bardzo niezadowoleni z porodu w Medeorze było to najgorsze przeżycie w moim życiu, które zaowocowało tym że do dziś leczę się na depresję poporodową. Chciałabym dodać, że zapłaciłam 3000 zł za ten makabryczny poród w prywatnym szpitalu Medeor. Naprawdę nie polecam są fatalni pod każdym względem...
(2013-02-08 20:02:29) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
estra11
Rodziłam w Medeorze na początku 2012 roku, przyjechałam ze skurczami o godz. 10 rano w niedzielę, lekarze badali mnie co godzinę aż do 20:00, o 20 dr Laskowski orzekł że szyjka się scentrowała i wezwali wybraną przeze mnie położną. Przyjechała kobitka o 21 i postanowiła mnie zbadać o 24 okazało się ze szyjka nie jest scentrowana a rozwarcie jest na 1,5 centymetra i od 10 rano ani drgnęło ale kazała czekać i tak z mężem w potwornym bólu czekaliśmy aż do 11 rano w poniedziałek kiedy to wybrana położna stwierdziła że musi nas opuścić i przejęła nas kolejna zarządzając że trzeba podać oksytocynę- podała ból stał się nie do wytrzymania a rozwarcie leniwie zaczęło się poprawiać więc stwierdziła ze poda mi dożylnie nospę której jak napisane jest w ulotce podawać w trakcie porodu nie wolno- a jednak wolno...cierpiałam strasznie ból nie do wytrzymania, po nospie zaczęło kręcić mi się w głowie, nie mogłam płynnie mówić, chwiałam się na nogach i pojawiły się skurcze parte a mnie nie pozwolono przeć...to było straszne, o 13 zjawił się dr Krajewski i stwierdził ze dziecko źle wstawiło się w kanał rodny ale jeszcze spróbował wycisnąć dziecko z mojego brzucha ...kolejna straszna rzecz, jak to się nie udało o 13:15 podjął decyzję o cesarce i tak się zakończyły moje cierpienia. Dziecko urodziło się 8 punktów z siną skórą i napięciem mięśniowym. Nie pokazano mi jej po porodzie nawet na sekundę tylko zabrano. Oddano mi dziecko po 2 godzinach kiedy byłam już na sali poporodowej. Co chwila ktoś przychodził i sprawdzał stan mojej macicy i rany po cesarce więc małe szanse na odpoczynek. W drugiej dobie pielęgniarka która przyszła na dyżur o 6 rano wesoło zapaliła światło obudziła dziecko do przewijania i wyszła. Jesteśmy bardzo niezadowoleni z porodu w Medeorze było to najgorsze przeżycie w moim życiu, które zaowocowało tym że do dziś leczę się na depresję poporodową. Chciałabym dodać, że zapłaciłam 3000 zł za ten makabryczny poród w prywatnym szpitalu Medeor. Naprawdę nie polecam są fatalni pod każdym względem...
RZEŹNIA!!! Ostrzegam...
mam ciezka traume
porod naturalny bez znieczulenia... cesarka na zywca...
XVI WIEK - tyle moge powiedziec o tym szpitalu
Mam identyczne przezycia jak kolezanka ponizej, a moze gorsze.. rowniez musze korzystac z pomocy psychologicznej, poniewaz byla to dla mnie trauma nie do przezycia.
Porod w okropnych bolach bez poloznej, bo przychodzila tylko co kilkadziesiat minut i miala kompletnie w tylku mnie i mojego meza, nie chciala dac znieczulenia, mimo ze zgodnie z moja wola - powinna je podac(chcielismy zaplacic, napisalismy wniosek)
Na stronie jest napisane: "Najpopularniejszym znieczuleniem porodów naturalnych jest znieczulenie zewnątrzoponowe, tzw. ZZO. W dobie XXI wieku powinno ono być aplikowane każdej pacjentce, która o nie wnioskuje."
Polozna byla sama, w sumie to jej prawie nie bylo, na stronie mozemy czytac:
"indywidualna opieka lekarza oraz położnej
na życzenie Pacjentki znieczulenie zewnątrzoponowe (w przypadku braku przeciwwskazań)"
zadnych przeciwskazan nie bylo!!!polozna miala moze zly dzien, tylko sie usmiechala bezczelnie..
lekarz pojawil sie kiedy dziecku zagrazala zamartwica - powod - brak jakiejkolwiek pomocy poloznej, lekarza, kogokolwiek...z mezem musielismy sobie radzic sami (to moje pierwsze dziecko i ostatnie - przez horror jaki tam przezylam)
po dobrych kilku godzinach meczarni przyszedl czas na cesarke na zywca...
uzyskalam odpowiedz i przeprosiny od dyrektora, ze widocznie jestem odporna na znieczulenia..
a moze ktos popelnil blad...niestety takie rzeczy w Polsce uchodza plazem.. w koncu dziecko zyje, nie wazne ze kobieta bedzie miala zniszczona psychike do konca zycia...
czemu lekarz nie wzial pod uwage moich krzykow, kiedy cial mnie na zywca...???dopiero po "wybebeszeniu" stwierdzil, ze jednak trzeba uspic..
szkoda ze tak pozno...

Szczerze ostrzegam przed tym szpitalem, w ktorym nie respektuje sie zadnych praw czlowieka!!!
wiecej szczegolow pisac nie bede, bo nie chce przezywac znowu tego horroru(wystarczy obejrzec jakis film, w ktorym torturuja ludzi i wycinaja im na zywca organy(np Hostel)tak to mniej wiecej wygladalo)

w trakcie ciecia na zywca bylam pewna, ze umieram...chcialam umrzec...a nikt nie sluchal moich krzykow...
to powinno wszystkim wystarczyc
(2013-02-08 20:03:17) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
estra11
RZEŹNIA!!! Ostrzegam...
mam ciezka traume
porod naturalny bez znieczulenia... cesarka na zywca...
XVI WIEK - tyle moge powiedziec o tym szpitalu
Mam identyczne przezycia jak kolezanka ponizej, a moze gorsze.. rowniez musze korzystac z pomocy psychologicznej, poniewaz byla to dla mnie trauma nie do przezycia.
Porod w okropnych bolach bez poloznej, bo przychodzila tylko co kilkadziesiat minut i miala kompletnie w tylku mnie i mojego meza, nie chciala dac znieczulenia, mimo ze zgodnie z moja wola - powinna je podac(chcielismy zaplacic, napisalismy wniosek)
Na stronie jest napisane: "Najpopularniejszym znieczuleniem porodów naturalnych jest znieczulenie zewnątrzoponowe, tzw. ZZO. W dobie XXI wieku powinno ono być aplikowane każdej pacjentce, która o nie wnioskuje."
Polozna byla sama, w sumie to jej prawie nie bylo, na stronie mozemy czytac:
"indywidualna opieka lekarza oraz położnej
na życzenie Pacjentki znieczulenie zewnątrzoponowe (w przypadku braku przeciwwskazań)"
zadnych przeciwskazan nie bylo!!!polozna miala moze zly dzien, tylko sie usmiechala bezczelnie..
lekarz pojawil sie kiedy dziecku zagrazala zamartwica - powod - brak jakiejkolwiek pomocy poloznej, lekarza, kogokolwiek...z mezem musielismy sobie radzic sami (to moje pierwsze dziecko i ostatnie - przez horror jaki tam przezylam)
po dobrych kilku godzinach meczarni przyszedl czas na cesarke na zywca...
uzyskalam odpowiedz i przeprosiny od dyrektora, ze widocznie jestem odporna na znieczulenia..
a moze ktos popelnil blad...niestety takie rzeczy w Polsce uchodza plazem.. w koncu dziecko zyje, nie wazne ze kobieta bedzie miala zniszczona psychike do konca zycia...
czemu lekarz nie wzial pod uwage moich krzykow, kiedy cial mnie na zywca...???dopiero po "wybebeszeniu" stwierdzil, ze jednak trzeba uspic..
szkoda ze tak pozno...

Szczerze ostrzegam przed tym szpitalem, w ktorym nie respektuje sie zadnych praw czlowieka!!!
wiecej szczegolow pisac nie bede, bo nie chce przezywac znowu tego horroru(wystarczy obejrzec jakis film, w ktorym torturuja ludzi i wycinaja im na zywca organy(np Hostel)tak to mniej wiecej wygladalo)

w trakcie ciecia na zywca bylam pewna, ze umieram...chcialam umrzec...a nikt nie sluchal moich krzykow...
to powinno wszystkim wystarczyc

Podobne pytania