taka rodzina to nie rodzina!!!! kazdy patrzy zeby sie nachapac zamiast cieszyc sie tym ,że komus bliskiemu cos sie udalo. a z dziadkami jeszcze troche wytrzymasz , narazie jednum uchem wpuszczaj drugim wypuszczaj i rob swoje :) 3 mam kciuki !!!!

Kiedy miałam 22 lata wyszłam za mąż,dodam,że bardzo tego chciałam,bo z mężem znam się i jestem od 3 klasy gimnazjum.Ja pracowałam i mój ówczesny narzeczony też nieźle zarabiał!!!chcieliśmy iśc na swoje,życ po swojemu,latac na piżamie w niedzielę do 12.00 w południe itp...
Ale krótko przed ślubem musiałam się zwolnic,gdyż nie mam prawka,a linie autobusowe którymi dojeżdżałam do pracy wycofały większośc kursów i prawie codziennie musiałam wzywac taxi.
Jak wzięliśmy ślub to tylko mąż zarabiał,ale nie stac by nas było na wynajmowanie mieszkania w mieście w bloku...więc jego dziadkowie powiedzieli,że mamy przyjśc mieszkac do nich(dodam,że mąż wychowywał się tu u dziadków,bo rodzice byli biedni).i zaczęło się,cała nadzieja związana ze wspólnym życiem uleciała...mieszkamy z 80-85 letnimi dziadkami.marudzą stale,wymyslają,nic nie moge zrobic po swojemu,męża nie ma całe dnie w domu.
mąż już dawno wiedział,że będzie miał zapisany ten dom i jak urodził się nasz synek to zapisali nam ten dom.powinnam sie cieszyc,ale tak nie jest...rodzina z nami juz tak nie rozmawia,każdy jest zazdrosny,każdy myśli,że jak miezkamy z dziadkami to mamy wszystko za darmo...ja już tego nie wytrzymuję,przez to czesto sie kłócimy z mężem,ja czuję,że życie ucieka mi przez palce...chciałabym się spakowac i iśc daleko stąd!!