Wczoraj się zaczynało, miał kaszel, ale bardzo sporadyczny, myślałam, że się śliną zadławił czy coś. W nosie mu co chwilę od czasu urodzenia charczało, więc nie traktowałam tego jako oznakę choróbska.
Dopiero dziś psiknęłam mu disnemarem, po użyciu fridy moim oczom ukazał się gil. A więc mamy katar... i kaszlemy (nadal sporadycznie).
Inhalacje z soli - zrobię ale dopiero jutro, maść majerankowa, odciąganie - to wiem, robię.
Ale - po jakim czasie w razie nie ustąpienia objawów wybrać się do pediatry ? I co taki pediatra może mi powiedzieć, oprócz tego, żeby kłaść go na brzuszku (bo tak mi zawsze mówili). Któraś z Was się orientuje jak wygląda leczenie takiego malucha ? Przecież na syropy i inne za mały.
Kurde, jak młody będzie mi tak chorował często jak ten starszy (któremu obecnie idzie czwórka i też jest chory) to za jakiś czas będę do Was pisać z telefonu podłączonego pod wi-fi (o ile w wariatkowie mają WI-FI :P)
Odpowiedzi
Zawieszę mu dziś mokrą pieluszkę przez łóżeczko - o tym zapomniałam :) Mam podłogowe, więc na kaloryferze nie bardzo :]