 
				
    
    
Dziś się dowiedziałam , ze moja dobra znajoma wylądowała w szpitalu jakiś czas temu.
Podejrzewano raka szyjki macicy. 
Załamała się. Ma syna ( 26 l. ) i córkę ( 15 l. ) . 
Twierdzi , ze umrze , ze nie che żyć , ze sama ze sobą skończy.
Rozmawiałam z nią , próbowałam pocieszyć. Przecież dużo kobiet z tego wyszło. Żyją. Wszystko jest dobrze. Nic do niej nie trafiało. 
Rozumiem ,ze w takiej sytuacji , słowa są marna pociecha. Jednakże medycyna poszła do przodu , leczy się z tego. 
Dziewczyny , proszę. Poradzcie mi co robić, jak ja pocieszyć. 
Dałam jej dzieciom namiary na moja dawna panią psycholog, mi pomogła. 
 
Tylko , ze ona... Nie chce iść. Nie chce tego zrobić. Jej córka stara się nie okazywać strachu, syn rownież. Wspierają ja. Wyszukuja w necie kobiety , które się wyliczyly. Jak im idzie - nie wiem do końca, podobno nie chce gadać z nikim obcym. 
Proszę podpowiedzcie mi , jak do niej trafić ? Błagam. 
            
        
Odpowiedzi
 
				
    
    
 
            

 
            

 
            