Młody konczy zaraz 10 miesiecy. Od dawna jest bardzo "mamowy" (lek separacyjny), od kilku dni jakby sie nasililo, ale to co sie dzieje od wczoraj to juz jest dramat. Pojechalam z przyjaciolka do miasta, zostal z tata, wył 3 godziny z 15-minutowa przerwa. Dzis rano wstal z nim tata zebym mogla troche pospac, wyje, bo mnie nie ma chociaz jestem w innym pokoju, chodzi po mieszkaniu i mnie szuka. Nawet teraz stoi mi przy nodze. Nie moge sie NIGDZIE ruszyc! Nie wydarzylo sie nic, co moglo nasilic lek. Czy cos moge zrobic? Jak sie zachowywac, jak dostaje histerii? Mimo to wychodzic, czy przeczekac i nie odstepowac na krok? Strasznie to jest dla mnie meczace, powiedzcie cos madrego, powiedzcie ze to zaraz minie :(
2014-03-09 08:20
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
ja przeczekiwałam, tzn. zostawiłam małą na podłodze w drugim pokoju i się sama uspokoiła i zaczęła bawić, było kilka razy tak w ciągu tygodnia, powoli zaczęła się szybciej uspokajać i zajmować zabawkami, a od kilku dni zauważyłam, że odpuściła trochę i tylko jak już bardzo jest rozdrażniona wtedy się ciśnie na ręce i wyje.
U nas by nie przeszlo, bo maly zaczynal sie taić. Maz bral go na rece, maly wyl a ja go rozbawialam i sie smialam, pokazywalam, ze wszystko jest dobrze, coraz bardziej sie przyzwyczajał, potem zaczal na chwile wychodzic z pokoju, jak maly plakal zawracal i mnie widzial, znowu wychodzil i tak w kolko,